Związane czy rozpuszczone? | mój odwieczny włosowy problem

Włosowych dylematów nie brakuje, jednym z najbardziej uciążliwych dla mnie oprócz sposobu czesania jest (być może banalna) kwestia ich spinania, co przy niezbyt grubych włosach jest nie lada wyzwaniem.
Postanowiłam wypunktować plusy i minusy podstawowych włosowych uczesań z mojego punktu siedzenia, czyli to jak ja widzę poszczególne upięcia i co one robią z moimi włosami.




Rozpuszczone
i zadbane włosy wyglądają fenomenalnie i dodają dużo do urody właścicielce, ale wcale nie jest to fajne rozwiązanie na co dzień- włosy latają luzem, ocierają się, plączą, nie zawsze trzymają objętość, kształt i się nie strączkują, niestety. Noszenie szczotki w torebce może i jest normą, ale czesanie ich co chwilę i pilnowanie już ociera o granice cierpliwości.  Szczególny problem zaczyna się przy jedzeniu, wietrznej, deszczowej pogodzie, gdzie z rozpuszczonymi włosami narobimy więcej krzywdy niż pożytku, nie wspominając otarcia pasków torebek, zamków błyskawicznych, odbitych na włosach szminek i błyszczyków....
Plusy:
- mamy możliwość w całej okazałości pochwalić się włosami
- każdej z nas pasuje 
- nie ciągniemy cebulek, włosy zostawione są luzem
- można zakryć część twarzy, policzek etc w wypadku wyskoczenia jakiejś 'niespodzianki'
Minusy:
- plątanie, strączkowanie się końcówek
- pourywane końcówki
- szybsze przetłuszczanie się włosów z czym wiąże się brak objętości
- większe zniszczenia na długości

Osobiście włosy rozpuszczone preferuję do spania i w trakcie ich schnięcia. W ciągu dnia okazjonalnie chodzę w rozpuszczonych, bo mi po prostu jest nie wygodnie i irytują mnie wszechobecne kłaki na podłodze, co niestety jest nieuniknione przy dłuższych włosach, ale staram się to minimalizować i oszczędzać nerwy.



 Spięte w wysoką kitkę 
nie przeszkadzają już nam tak bardzo w życiu, ale pewnie niejedna osoba czuła to okropne ciągnięcie cebulek, przy dłuższym chodzeniu w takim uczesaniu. U mnie niestety nie pomagają ani Invisibooble ani wiązane kucyka na dwie gumki, zawsze po dłuższym czasie głowa mnie boli i chodzić się nie da.
Dodać należy że w naszej kitce końcówki bardzo ocierają się o ubrania, co już nie jest fajne jak ktoś ma taki cienki mysi ogonek jak ja i szkoda każdego połamanego włosa.

Plusy:
- włosy nie przeszkadzają
- przy dobrym chwycie każdemu w kitce jest do twarzy
- ładnie odsłania buźkę
Minusy:
- niezdrowe ciągnięcie cebulek może je mocno osłabić i spowodować wypadanie
- mocne ocieranie końcówek włosów o ubrania i ich samowolka na silnym wietrze sprzyja kruszeniu się włosów
- przy cienkich włosach takie upięcie wygląda słabo
- przy mocnych obrotach głową można dostać końcówką ładnego 'plaskacza' w twarz, ewentualnie w świeżo umalowane oko i spłakać się jak bóbr:)

Spięcia w kitkę nie lubię, włosy za bardzo biją o ubrania i są zbyt ciężkie, nie mają objętości i ciężko zrobić mi ją w taki sposób żeby twarz wyglądała korzystnie.




Spięte w koka
są moim ulubionym sposobem żeby dać z nimi sobie radę 'na szybko' i jakoś przy okazji wyglądać. W tym uczesaniu wyglądają dobrze i cienkie i grube włosy, bardziej i mniej zniszczone, nadaje się one na każdą pogodę i idzie ukryć nim ewentualne włosowe braki.

Plusy:
- końcówki są spięte, nie ocierają się o wszystko po drodze
- zależnie od typu uczesania każda z nas znajdzie coś dla siebie
- nie musimy się martwić czy bardzo fryzura się zniszczy, bo koki z reguły są wytrzymałe na czynniki atmosferyczne
- po rozwiązaniu włosy potrafią ułożyć się w piękne fale i mieć sporą objętość

Minusy:
- tak jak w przypadku kitki można odczuwać dyskomfort i ból głowy

Do robienia koka używam zwykłych gumek albo 2 spinek żabek. Jest to najłatwiejsze i najbardziej reprezentatywne i uniwersalne uczesanie z którym sobie coraz lepiej radzę i które najbardziej lubię.




Zaplecione w warkocz
są jedną z moich ulubionych metod ich noszenia w domu gdyż ta fryzura pozwala mi na zebranie wszystkich krótszych pasm przy głowie dzięki czemu nie muszę się martwić że kłaki są wszędzie w całym domu, tylko nie na mojej głowie :) Zaplatanie w warkocz daje nam duże pole do popisu, rodzai warkoczy jest z tysiąc, ja najbardziej lubię te 'dobierane'.

Plusy:
- brak dyskomfortu w postaci naciąganych cebulek włosowych
- łatwo zebrać wszystkie włosy
- po rozwiązaniu są ładne fale

Minusy:
- żeby wyjść do ludzi w warkoczu trzeba mieć jakieś zdolności manualne żeby całość jakoś wyglądała (jak widac u mnie ich brak)
- bezwzględnie demaskuje ilość włosów na głowie
- źle zapleciony może łamać, plątać włosy oraz powodować szybsze przetłuszczanie się



Włosy a spanie:
to jest kwestią ciekawą, bo o ile spinanie i rozpuszczanie włosów podczas snu ma wielu zwolenników to i tyle samo przeciwników.
Ja należę od niedawna do grupy przeciwników spinania włosów do snu, choć kiedyś byłam tego największą zwolenniczką. Dlaczego zmieniłam swoją opinię? A dlatego że włosy z długością stały się cięższe, nawet delikatne koki niemiłosiernie ciągnęły mi skórę podczas snu, zaś całonocne warkocze zaczęły powodować kompletny oklap i włosy nie trzymały świeżości nawet do wieczora. Kolejnym powodem był fakt, że nosiłam spięte włosy w ciągu dnia i całą noc, pomijając mycie i schnięcie, czyli prawie całą dobę, cały czas, i niech ktoś mi teraz powie że to było rozsądne.. cebulki mi się bardzo osłabiły, łatwo wyciągałam włosy i bardzo szybko były brudne, pomijając brak objętości.
 Gdy zaczęłam spać z rozpuszczonymi włosami (przerzuconymi przez poduszkę) problem minął, włosy się aż tak szybko nie przetłuszczają, wypadanie znacznie osłabło, choć teraz pomagam sobie także wcierką. Nie zauważyłam też żeby niszczyły się w jakimś zatrważającym tempie.


Nie dopisywałam upięć typu włosy rozpuszczone, a boki spięte, tak żeby odsłonić twarz i inne tego rodzaju modyfikacje, bo sama rzadko tak robię i niewiele na ten temat mogę napisać.



Pamiętajmy tylko że chodzenie w jednym uczesaniu czy z przedziałkiem w tym samym miejscu powoduje że włosy zaczynają się na stałe układać w dany sposób, więc wskazane jest urozmaicanie tego co mamy na głowie.

A Wy jakie upięcia czy ich braki preferujecie? ;)

21 komentarzy:

  1. Ja nie mam tych dylematów, bo jedyne co mogę zrobić żeby wyglądać korzystnie to nosić je rozpuszczone lub w warkoczu, gdyż mam odstające uszy. Często spałam z rozpuszczonymi włosami, ale ostatnio albo robię warkocza albo wysoko koka i bardzo sobie chwalę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kiedyś też nosiłam ciągle rozpuszczone włosy, bo miałam blizny i okropny trądzik na policzkach :)
      ja swojego koka do spania musiałam niemalże nad czołem robić, bo zawsze gdzieś zahaczyłam i go rozwalałam :P

      Usuń
  2. Ja jakiś czas nie mogłam na siebie patrzeć w lustro gdy miałam kucyka publicznie, a teraz dla odmiany częściej chodzę w kucyku, bo mamy brzydką pogodę i jest mi ich szkoda ;) i słyszę ze lepiej mi w związanych, wiec czemu nie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam to samo z kucykami na początku!:D ciężko było mi się przełamać, a już szczególnie jak odkryłam że mam duży nos i dosyć wysokie czoło i że za bardzo wszystko widać :P

      Usuń
  3. Bardzo ładnie wygląda to upięcie, wrzucisz kiedyś tutorial, jak dokładnie upinasz włosy, żeby całość trzymała się jedynie na żabkach? Mi osobiście podobają się grube koki węzły ale za grosz nie umiem takich stworzyć. Do zwykłych ślimaków polecam spin pin, sprawdzają się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. myślałam nad tutorialami codziennych upięć, ale tego jest tak dużo w internecie że nie wiem czy komuś się takie coś przyda, ale spróbuję coś naskrobać ;)
      tych spinów się boję bo mam tendencje do zaplatania na amen wsuwek, ale może kiedyś się przełamie i ich jednak spróbuje, bo te żabki w zastraszającym tempie gubią ząbki :<

      Usuń
    2. Też bałam się wyrywania włosów przy wyjmowaniu tych spinek ale nie ma z tym problemu. Muszę tylko pamiętać, żeby ich nie wyjmować jak zwykłych wsuwek, tylko wykręcać w odwrotnym kierunku :)

      Usuń
    3. Ja chętnie zobaczę upięcia : ))

      Usuń
  4. Ja też kiedyś upinałam do spania i nie wyobrażałam sobie inaczej (bo się zniszczą) ;) ale też bolała mnie non stop skóra głowy i śpię w niskiej kitce na boku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, włosy od spania się zniszczą, sama długo w to wierzyłam i nie powiem że trochę mi coś to dało, że je spinałam, ale kosztem osłabienia cebulek, więc myślę że interes dobry to nie był :D w kitce na bok próbowałam spać, ale to nie dla mnie, bo wściekam się jak coś mi lata dookoła szyi :)

      Usuń
  5. Mam podobne zasady do twoich ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zawsze spinam do spania włosy, tak się przyzwyczaiłam:-) na co dzień lubie warkocze i koczki, kucyki również:-) jak jest wiatr to muszę spiąć włosy bo zaraz są tłuste i oklapnięte:-) w rozpuszczonych chodzę jak moje włosy mają dobry dzień i fajnie wyglądają:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Staram się wiązać warkocza na noc, gdyż w ciągu dnia zawsze rozpuszczone. Moja grzywka straciła mocno na gęstości przez co jakoś dziwnie się czuje mając związane włosy na co dzień.
    To upięcie w koka spinką jest świetne, szkoda, że moje uparte włosy nie są w stanie się tak ułożyć, poddać.

    OdpowiedzUsuń
  8. swietnie wygladaja Twoje włosy w wysokiej kitce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tyłu to tak, ale z przodu muszę się duuużo napracować żeby wyglądać dobrze, bo mam wysokie czoło i rzadkie włosy z boków i na grzywce, więc muszę sprawdzać czy nie ma prześwitów, choć teraz nie mam tak dużego z tym problemu jak kiedyś, bo włosów mi przybyło :)

      Usuń
  9. moje włosy nie są jeszcze w takim stanie żebym je rozpuszczone pokazywała na światło dzienne.Najczęściej lądują pod klamerkę lub robię małego koczka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi po żadnej fryzurze nie wychodzą ładne fale. Mam takowe tylko po umyciu, a po koczkach, warkoczykach itp mam po prostu pogięte włosy:D dlatego nigdy nich nie zwiazuje pierwszego dnia po umyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wcześniej też z tymi pogiętymi włosami po spięciach długo walczyłam, ale po poprawie kondycji włosów problem zniknął, choć faktycznie przy kręconych włosach to może być różnie :)

      Usuń
  11. Ja mam prostą metodę - kiedy włosy mają efekt wow zostawiam je rozpuszczone, a kiedy są do niczego to zwykle robię koczek, żeby nie musieć patrzeć na ich tragiczny wygląd :D. A jeśli to ważniejsze wyjście, a włosy akurat niezbyt dobrze wyglądają, wtedy stawiam na wysoki kucyk :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny wpis, ja myślę że najlepsze jest urozmaicenie fryzur :) u mnie wszystko zależy od pogody i mojego nastroju

    OdpowiedzUsuń
  13. całe życie rozpuszczony oklap z przedziałkiem na przedzie... :D. Ostatnio mam z włosami tylko same problemy i jestem na etapie poszukiwania jakiegoś dobrego, zaufanego fryzjera....

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger