The best of 2016 | Czyli ulubione kosmetyki 2016 roku

The best of 2016 | Czyli ulubione kosmetyki 2016 roku
Czas rozliczyć się z ubiegłym rokiem na płaszczyźnie zachwytów kosmetycznych, których na szczęście nie brakowało :) 
Do grona ulubieńców roku 2016 mogę z całą pewnością zaliczyć niżej wymienione produkty:



WŁOSY:

L'OREAL MYTHIC OIL
Pisałam o nim już post tutaj. Regularnie pojawia się w postach związanych z pielęgnacją włosów. Najlepszy, najbardziej wydajny i nie zastąpiony. Mimo zmiany opakowania i niewielkiej ingerencji w skład jestem z niego bardzo zadowolona. Służy mi on standardowo do zabezpieczania końcówek po każdym myciu :)


BANIA AGAFII SZAMPONY DO WŁOSÓW
Tu nie wytypuję jednego konkretnego, ponieważ wszystkie w tych zielonych butelkach są dla mnie stworzone :) uwielbiam je za to że zostawiają włosy oczyszczone, ale nie splątane ani szorstkie. Nie muszę też koniecznie używać odżywki do spłukiwania po ich użyciu, a to dla mnie nie lada ułatwienie. Plusem jest również cena, bo szampony wcale nie są drogie, a przy długich włosach trochę ich zużywam :)


REVLON EQUAVE ODŻYWKA Z KERATYNĄ
Więcej pisałam o niej tutaj. Nie zamienię jej na żadną inną. Najlepsza, najbardziej wydajna. Nie skleja mi włosów, nie obciąża fryzury, pięknie pachnie- dla mnie w sam raz! ;)


TWARZ

MAKE ME BIO WODA RÓŻANA
Najbardziej uniwersalny produkt jaki miałam okazję stosować, w dodatku z atomizerem! Pięknie pachnie, nadaje się do cery w każdym stanie i wtedy gdy jest bardziej podrażniona jak i również gdy nic się na niej nie dzieje. Świetny produkt, tym bardziej że ja uwielbiam pryskać twarz za pomocą atomizera i zostawiać do samodzielnego wchłonięcia niż nanosić coś za pomocą wacika :)

MIZON SNAIL REPAIR EYE CREAM
Czyli najlepszy krem pod oczy. Nie podrażnia, widocznie nawilża, nadaje się pod makijaż, nie zbiera się w załamaniach i jest absolutnie mega wydajny! Żałowałam sobie tych 45 zł, ale teraz się cieszę że jednak się odważyłam i wydałam aż tak dużo na sam krem pod oczy :) Jestem nim zauroczona, nie zmienię go jeszcze przez dłuuugi czas.


 MIZON SNAIL RECOVERY GEL
Kupiłam go z ciekawości czy tańszy ślimak będzie równie dobry jak droższy krem i serum. No niestety jeden drugim nie zastąpię, ale żel jest lżejszą wersją obydwu która idealnie nadaje się do codziennego stosowania. Sprawdza się na skórze podrażnionej, przesuszonej ale za razem lubiącej mieć wysyp niespodzianek. Żel bardzo dobrze się wchłania, lekko nawilża, ale też nie zapycha. Dodatkowo jest tańszy, gdyż kosztuje ok.30 zł i jest fajną opcją do wypróbowania coś z  ślimaków na sam początek :)

MIZON SNAIL REPAIR AMPOULE
Geniusz na zmęczoną, szarą cerę! Najlepsze co zdarzało mi się stosować również w przypadku zaogniających się zmian, gdyż serum sprawia że stan zapalny się sporo ogranicza i szybko blednie. Faktem jest również że przy systematycznym używaniu wyblakły mi brązowe potrądzikowe plamy na policzkach które miałam przez długi czas :)
Nareszcie się ich pozbyłam, ale jest to zasługa zarówno żelu, serum oraz peelingów które starałam się robić w miarę często :)


MAKIJAŻ:

 Tu króluje moja absolutna perełka i jedyna paletka jaką używam w codziennym makijażu, czyli TOO FACED CHOCOLATE BAR.
Jedynie brakuje mi czerni w tym zestawieniu, która jest mi niezbędna do makijażu, ale posiłkuję się pojedynczym cieniem lub czarną kredką do oczu.
Kolory w tej paletce są skomponowane idealnie, można wykonać nią każdy makijaż w ciepłej tonacji. Mam swoje ulubione połączenia i nie wypróbowałam jej we wszystkich kombinacjach, ale jak widać mało się zużywa i pole do malowania jeszcze mam całkiem spore :D



I tym kolorowym czekoladowym akcentem zamykam kosmetycznie rok 2016 :)

......

Jak wyglądają Wasze zbiory ulubieńców minionego roku?
Znane są Wam produkty z postu? Używałyście któregoś? :)


Zapraszam Was na moje konto na Instagramie znajdziecie mnie jako @aneta_1208 :)


Pozdrawiam,
Aneta

Aktualizacja włosowa: Grudzień 2016

Aktualizacja włosowa: Grudzień 2016
Witajcie już w Nowym Roku! :)
Dziś nieco spóźniona - już noworoczna, ale jeszcze grudniowa aktualizacja włosów, bo z grudnia zdjęcia :)


Przez ostatni czas nie praktykowałam żadnych szaleństw i eksperymentów na włosach i to się raczej nie zmieni zbyt szybko, gdyż pasuje mi stan na chwilę obecną.
Nie ścigam się zbytnio o długość, ale bym bardzo już chciała mieć je do pasa, lecz jak widać brakuje mi jeszcze małą 'tyćkę' czyli z jakieś 3-4 cm, które non stop podcinam bo nie podobają mi się końcówki, a długości nie będzie bez odpowiedniej jakości! ;)

Na zdjęciach włosy są rozczesane szczotką, toteż są i nieco napuszone, ale nie zwracam na to większej uwagi, bo szybko wracają do normalnego stanu tj. do tafli.
Wciąż używam szczotki z DM z naturalnego włosia oraz do grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami - nic tego duetu uzywanego na zmianę nie ma szans u mnie pobić.


W listopadzie udało mi się wygospodarować czas na nałożenie henny na całe włosy i było to bodajże trzecie czy czwarte farbowanie na długości w 2016! 
Zazwyczaj z braku czasu i chęci farbuję same odrosty farbami Joanny- tu też jest bez zmian, innym środkom chemicznym już nie wierzę a nie chcę przerzedzać sobie czupryny eksperymentami z jakąś inną marką. Te mi dobrze łapią, nie wypłukują się i nie powodują uczuleń :)


 Kosmetyki których używam to nie jest jakaś zawrotna ilość, ale przyznać się muszę że szamponów mam tyle że nie ma szans na zebranie ich w jedno zdjęcie ;)- to takie moje małe remedium na zły wygląd włosów- mi wystarczy zmiana szamponu, więc wybór mam całkiem spory.
Uprzedzając wszelkie domysły: nie używam drogeryjnych szamponów typu Gliss Kurr, Garnier, Elseve etc, jedyne produkty na miejscu które mogę kupić to szampony Ives Rocher, Herbal Essencess, Alterra i ewentualne tanie ziołowe oczyszczające jak dla przykładu produkty marki Barwa. Reszta to są produkty rosyjskie, dostępne głównie w internecie, przeważnie szampony Bania Agafii - moja wielka miłość :)


Tradycyjnie po myciu używam tylko odżywki Revlona oraz serum Mythic Oil- to się już od dawna nie zmienia i nie zmieni chyba przez długi czas :)


Tymczasowo odstawiłam uwielbiane przeze mnie Kallosy na rzecz tych dwóch taniości od Organic Shop. Po pierwszej próbie siostrzanej trzeciej wersji z jaśminem nie dawałam im najmniejszych szans, ale skuszona ceną spróbowałam tej z Awokado i Miodem, a później kwestią czasu było tylko dokupienie wersji z Figą i Migdałami - obydwie są  REWELACYJNE :) Ich recenzji spodziewajcie się wkrótce, bo tym dwóm cudeńkom nie odpuszczę! :)


I to tak w skrócie wygląda moja aktualna pielęgnacja włosów. Jeżeli chodzi o oleje, tak bardzo niegdyś przeze mnie uwielbiane i nieodłączne w moim życiu, to tak używam wciąż, ale najczęściej zwykłego oleju kokosowego przed myciem. Głównym powodem wyboru kokosa jest to, że ten olej nie jest drogi a zawsze gdzieś go mam pod ręką :)




Pozdrawiam serdecznie!

Aneta :)


Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger