Isana Hair, Haarkur Intensiv-Pflege: przeciętna maska w przeciętnej cenie.

Isana Hair, Haarkur Intensiv-Pflege: przeciętna maska w przeciętnej cenie.
Kompletując zestaw do pielęgnacji włosów po keratynowym prostowaniu w oko wpadła mi maska z Isany intensywna pielęgnacja z panthenolem i proteinami z pszenicy. Przyznam się szczerze że oprócz obiecanych protein do zakupu zachęciła  mnie także niska cena produktu. 
Niestety z tej maski nie jestem ani zadowolona ani zła: 
Na promocji w Rossmannie zapłaciłam za nią kilka złotych, nie pamiętam już dokładnie, ale 150 ml tubka sięgnąć dna nie może, używam ją i używam już od maja.
Skład:

Maska mi nie zaszkodziła: nie podrażniła skalpu, nie puszyła ani nie przetłuszczała włosów, czyli wygląda na to że jest ok, ale niestety ten produkt działa bardziej jako odżywka niż maska i w tym celu ją zużywam. 
Efekty jakie widzę na włosach to: dodatkowe wygładzenie pasm, blask i całkiem przyjemny zapach. Przy dłuższym trzymaniu na głowie powoduje przyklap, duuuży przyklap co osobiście mnie irytuje, gdyż maski lubię nakładać na dłużej. 
Maska nie spływa z włosów, konsystencję ma zbitą co bardzo mi się podoba. Miękkie opakowanie ułatwia aplikację, ale ja mimo wszystko jestem zwolenniczką słoiczków i innych pojemników do których mogę wsadzić swoją rękę.

Podsumowując:
Polecam wypróbować dla ciekawskich;) ja nie kupię jej ponownie, zbyt wiele lepszych kosmetyków czeka na przetestowanie na mojej głowie. Ta maska mnie ani nie urzekła ani nie zniechęciła, jest wielkim przeciętniakiem
Wątpię także że kupię którąś z pozostałych Isanowych sióstr , gdyż z tego co widziałam ta ma najlepszy skład, a szału i tak nie zrobiła.

Niedziela dla włosów (4): spirulina&aloes.

Niedziela dla włosów (4): spirulina&aloes.
W ten weekend postanowiłam w całości przeznaczyć mojej czuprynie, w sobotę miała ona też mini niedzielę (całonocne olejowanie, maska na pół godziny), ale to właśnie dziś poświęciłam więcej czasu na odżywianie. 

W efekcie włosy prezentują się tak:

Oto produkty które dzisiaj użyłam:
Olej Hipp został nałożony na całą noc.  Rano w celu zemulgowania oleju nałożyłam na 15 minut maskę z Isany, która jest bardzo przeciętna i próbuję ją jakoś skończyć.  Całość bezproblemowo zmyłam wzmacniającym gęstym szamponem Babuszki Agafii. Nałożyłam pod czepek na pół godziny resztkę maski Biovax zmieszaną z spiruliną (w takim duecie nie czuć spiruliny, gdyż zapach maski jest bardzo mocny). Przy ostatnim płukaniu użyłam rozcieńczonego skoncentrowanego soku z aloesu, rozrobionego na oko. Dla ułatwienia rozczesywania podsuszone włosy spryskałam odżywką Gliss Kurr.
Po całości moje włosy są bardzo gładkie, proste i zdyscyplinowane. Ciężko jest je związać bo są śliskie i uciekają z gumki i spinek. Efekt bardzo mi się podoba, ale brak moim włosom objętości, za którą po keratynowym prostowaniu już tęsknię ;)

Ajurwedyjski olejek Khadi do twarzy i ciała z różowym lotosem.

Ajurwedyjski olejek Khadi do twarzy i ciała z różowym lotosem.
Od dawna interesuję się zamianą kremów do twarzy naturalnymi olejkami, dziś przedstawiam wam kolejny świetny zamiennik kremów czyli ajurwedyski olejek Khadi, który naprawdę skradł moje serce:

Opis producenta:
Ajurwedyjski olej do twarzy i ciała z różowym lotosem przeznaczony do pielęgnacji skóry mieszanej. Regularnie stosowany pomaga otrzymać jedwabiście miękką skórę, zapewnia odpowiedni stan uwodnienia skóry. Pomaga zredukować nadmierną produkcję sebum. Zawiera zioła o działaniu ściągającym.

Sposób użycia:
Rozetrzyj olejek w dłoniach a następnie  wmasuj w oczyszczoną  skórę twarzy i ciała. Olejek wchłonie się bardzo szybko. Po aromatycznym masażu ajurwedyjskim olejem polecane jest rozpylenie wody różanej na twarz i ciało, aby uwodnić skórę.


Stosuję olejek już od prawie 3 tygodni i jestem w nim zakochana! Nie dość że pięknie pachnie i nie pozostawia tłustej warstwy na skórze, to szybko się wchłania i pozostawia cerę promienną i gładką. Nie zapycha ani nie wspomaga błyszczenia się cery, jest bardzo lekki, nadaje się nawet na ciepłe dni.
Świetnie działa też bez użycia wody różanej.  Nie zauważyłam wzmożonego wysypu niespodzianek na twarzy, natomiast widzę że moja cera z każdym dniem wygląda lepiej, wiem że to też zasługa słonecznej pogody, choć z drugiej strony pracując w oparach tłuszczu nie rozpieszczam swojej skóry i wyglądała ona tragicznie, ten olejek ją zmienia na lepsze.



Jedyną rzeczą do której mogę się przyczepić to aplikator w zakrętce, olejek leci z niego bardzo powoli, kropelkami, co mnie osobiście irytuje, ale nie wpływa to bardzo negatywnie na ocenę tego olejku, bo taki mały mankament idzie mu wybaczyć ;)

Skład:
Oryza Sativa Oil, Sesamum Indicum Oil, Helianthus Annuus Oil, Nelumbo Nucifera, Rubia Cordifolia, Centella Asiatica, Ficus Benghalensis, Lavandula Angustifolia, Tocopheryl, Cananga Odorata, Mimosa Puudica, Cedrus Deodorata, Azadirachta Indica, Dacus Carota Sativa, Geraniol, Linalool, Limonene, Benzyl Alcohol, Eugenol, Benzyl Salicylate, Farnesol, Benzyl Benzoate, Coumarin



PS. Mojemu kotkowi też ten olejek szczególnie przypadł do gustu i skutecznie utrudniał mi on robienie zdjęć zabierając opakowanie :P


Marion Light Cooper - Farbowanie na włosach wcześniej hennowanych.

Marion Light Cooper - Farbowanie na włosach wcześniej hennowanych.
Dziś zafarbowałam włosy zwykłą drogeryjną farbą czego już bardzo dawno nie robiłam, gdyż wierna byłam hennie Khadi. Decyzję o nałożeniu farby podjęłam po długich przemyśleniach, ale doszłam do wniosku że:

1. Moje włosy potrzebują już odświeżenia koloru.
2. Nie mam zbyt wiele czasu.
3. Przeraża mnie myśl chodzenia 3 godziny w turbanie w taki upał i 2 dni bez mycia włosów.
4. Jestem ciekawa jak wyjdzie farba chemiczna nałożona na hennę, bo na wszystkich pisze żeby nie nakładać na włosy wcześniej hennowane, a ja muszę na sobie przetestować wszystko;)
5. Chcę uzyskać jaśniejszy kolor.

Farbę trzymałam 35 minut, trochę się zagapiłam bo miało być max 30.
Włosy po jej użyciu są lekko spuszone, przy spłukaniu wypadło tyle co zawsze, kolor jest równomierny i żywy, niestety nie jest wiele jaśniejszy tak jak mi się marzyło :/.
 Nie zauważyłam żeby barwa włosów była jakaś inna przez wcześniejsze hennowanie, albo włosy szczególnie ucierpiały, wszystko wygląda dobrze.

Aplikacja farby jest bezproblemowa, w opakowaniu znajdziemy buteleczkę z której bardzo łatwo nakłada się mieszankę

Kolor jaki uzyskałam po zafarbowaniu:
Lewe zdjęcie jest rozmazane, ale kolor widać bardzo dobrze, włosy są na obydwu wilgotne i nierozczesane.

Z czasem okaże się jaką ta farba ma trwałość, ale ogólnie jestem z niej zadowolona jako szybszy zamiennik hennowania, ale henny nie porzucam, następne farbowanie będzie już naturalne ;)


(16.08. Niestety farba na odrostach się prawie całkowicie wypłukała, na długości ciężko stwierdzić bo nakładałam na włosy już rude)

Odżywki Garnier: Masło kakaowe&olej kokosowy vs. Olejek z awokado&masło karite

Odżywki Garnier: Masło kakaowe&olej kokosowy vs. Olejek z awokado&masło karite
Odżywki do spłukiwania są nieodłącznym elementem mojego życia, bez nich nie wyobrażam sobie współpracy z włosami po ich umyciu. Jednymi z ulubionych produktów tego typu są dla mnie odżywki firmy Garnier, które są nieszkodliwe i niedrogie, jedne działają lepiej drugie nie działają wcale.
 Dziś krótka recenzja dwóch z nich.

Skład odżywki z olejem kokosowym:
Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Elaesis Guineensis Oil/Palm Oil, Behentrimonium Chloride, Cl 17200/red 33, Cocos Nucifera Oil/Coconut Oil, Hydroxycitronellal, Stearamidopropyl Dimethylamine, Theobroma Cacao Butter/Cocoa Seed Butter, Chlorhexidine Dihydrochloride, Bezyl Salicylate, Linalool, Isopropyl Alcohol, Caramel, Citric Acid, Hexyl Cinnamal, Glycerin, Parfum/Fragnance (FIL C39713/2)

Skład odżywki z olejem z awokado:

Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Elaeis Guineensis Oil/Palm Oil, Behentrimonium Chloride, Cl 15985/Yellow 6, Cl 19140/Yellow 5, Stearamidopropyl Dimethylamine, Chlorhexidine Dihydrochloride, Isopropyl Alcohol, Persea Gratissima Oil/ Avocado Oil, Citric Acid, Butyrospermum Parkii Butter/Shea Butter, Hexyl Cinnamal, Glycerin, Parfum/Fragrance (FIL C39789/2)


Obydwie mają podobną wydajność, jednak ta z olejem kokosowym starczyła mi na zaledwie niecałe 10 myć. Możliwe że to wszystko dlatego że uwielbiam całe włosy wysmarować odżywką łącznie z skalpem ;)

Żadna z tych odżywek mnie nie podrażniła, ani nie spowodowała szybszego przetłuszczania się czy przyklapu, nie puszyły mi one włosów. 
Zaobserwowałam że wersja w awokado lepiej wygładza i rozczesywanie to dla mnie pestka, gdy to przy wersji kokosowej było kwestią sporną, raz działała dobrze a raz włosy niemiłosiernie się plątały.

Porównując zapachy: obydwa są słodkie, ale wersja kakaowo kokosowa  jest bardziej chemiczna, ale też przyjemna jak u awokado i karite.

Co do stosowania: nie używałam obu do trzymania ani z czepkiem ani bez niego dłużej niż 10 minut, gdyż jestem zdania że odżywki d/s mają mi ułatwić szybko sprawę z włosami bez zbędnego kombinowania i marnowania czasu. Te działają bez zarzutu pod tym względem, trzymane krótko dawały radę.



Konsystencję mają podobną, nie są lejące ani zbyt zbite, choć resztkę z opakowania trzeba dobrze podejść żeby wyciągnąć:

Czy kupię ponownie?

Zdecydowanie tak! W chwili obecnej nie wyobrażam sobie życia bez tych odżywek, mimo tego że wersja kakaowa raz daje radę raz nie, ale za cenę w jakiej ją kupiłam (1,45 e) nie ma co narzekać, urozmaica mi ona codzienną pielęgnację nie szkodząc włosom. 
Odżywka z awokado też na początku w ogóle mi nie służyła, to już moje 4 czy 5 opakowanie, ale dopiero teraz widzę że działa, mam nadzieję że z wersją kakaową będzie podobnie bo nie zamierzam z niej zrezygnować ;)

Niedziela dla włosów (3): podcięcie końcówek&płukanka z mocznikiem

Niedziela dla włosów (3): podcięcie końcówek&płukanka z mocznikiem
Niedzielę zaliczam do spędzonych aktywnie, zaliczyłam dwa miasta i troszkę powiększyłam swoją garderobę;) Sobotni wieczór i niedzielny ranek jak zwykle poświęciłam włosom, między innymi zrobiłam im płukankę, której daaaawno już nie doświadczyły, mimo tego że półki uginają mi się od półproduktów. Podcięłam także końcówki na mokro około 2 cm.

W efekcie nierozczesane prezentowały się one tak:
Na zdjęciach nie widać dokładnie, ale włosy z tyłu są niezwykle lekkie i puszyste (pozytywnie), a kręciołki z przodu niestety są spuszone, myślę że to mocznik, następnym razem użyję go w mniejszym stężeniu i zobaczę jak się sprawdzi. 

W ten weekend użyłam:
-olej Khadi zmieszany z olejem Alterry Migdały i Papaja, który nie sprawdza się solo na moich włosach więc go mieszam z czymś lepszym
-umyłam szamponem Tartakowym z Barwy, gdyż moje włosy były bardzo oklapnięte w ciągu tygodnia
-po myciu nałożyłam czarną marokańską maskę pod czepek
-do ostatniego płukania użyłam rozpuszczonego w wodzie mocznika w proporcji 1 mała łyżeczka na ok 2 litry wody
mocznik nie załapał się do grupowego zdjęcia;p
Po odsączeniu nadmiaru wody z włosów i rozczesaniu ich grzebieniem podcięłam końcówki nożyczkami fryzjerskimi.
 Włosy podcinam dzieląc je na pół i zaczesując do przodu, wychodzi raz równiej raz mniej, ale mi to nie przeszkadza ;)

Do cięcia użyłam tych nożyczek Jaguar i bardzo sobie je chwalę: są lekkie, poręczne i suną lekko po włosach:
Zamówiłam je jakiś czas temu w sklepie fryzjerskim za około 130 zł.

W tym tygodniu w niemieckim sklepie spotkałam wodę brzozową, bez wahania kupiłam i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi ;)



Jak naturalnie przyciemnić włosy.

Jak naturalnie przyciemnić włosy.
Rok temu zmagałam się z problemem przyciemnienia rudego koloru włosów w naturalny sposób, gdyż włosy miałam w opłakanym stanie i bardzo zależało mi na tym żeby nie nakładać na nie chemii i w miarę zakryć rudy. Postanowiłam podzielić się tym co stosowałam na blogu, gdyż ciężko było mi znaleźć w jednym miejscu informacje na ten temat i przekopałam sporą część internetu ;)

1. Płukanki do włosów.

Z kawy - Zaparzamy mocną sypaną kawę, po ostudzeniu i przelaniu fusów płuczemy włosy, nie spłukujemy wodą.
 Uwaga: I. Barwi bardzo ręczniki.
II. Kawa rozpuszczalna niestety nie ma działania przyciemniającego i się do tego nie nadaje, tylko zlepimy nią włosy.
III. Moje włosy ta płukanka wysuszała więc dodawałam gliceryny.
IV. Płukanka stosowana do płukania skalpu ponoć przyspiesza porost.



Z liści orzecha włoskiego - więcej nad nią pracy, ale efekty przynosi widoczne już po krótkim czasie. Liście orzecha gotujemy przez około 15 min, odstawiamy do ostygnięcia i używamy do ostatniego płukania.
 Dla wzmocnienia efektu możemy zagotować również zielone łupinki orzecha.
Uwaga: I. Ta płukanka również mocno barwi ręczniki, ale trzeba też uważać na ręce i garnek, więc najlepiej
robić to w rękawiczkach, mieć stary szmaciany ręcznik i garnek których nie będzie nam szkoda.
II. Płukanka ładnie ochładza rudości, jednak trzeba stosować ją w miarę systematycznie.
III. Może wysuszać włosy, czasami gotowałam ją z lipą i wtedy było ok.



Z czarnej herbaty- Zaparzamy bardzo mocną czarną herbatę, chłodzimy, używamy do ostatniego płukania. Robiłam ją w duecie z płukanką z kawy, nigdy samą, ale polecam wypróbować ;)

Z kory dębu - nigdy nie stosowałam jej i nie wiem jak ją zrobić, ale na internecie znalazłam taki przepis: łyżkę kory dębu zaparzyć pod przykryciem około 500 ml wody, zostawić do przestygnięcia, użyć do ostatniego płukania.

Gencjana - używałam jej wodnego roztworu do ochłodzenia i przyciemnienia koloru, dobrze spisze się na włosach brązowych z czerwonymi refleksami. Kilka kropel wlewałam do miski z wodą i ostatnie płukanie wykonywałam taką mieszanką.
Uwaga:  I. Gencjana bardzo brudzi, przy nalewaniu trzeba bardzo uważać na palce, wannę, miskę i wszystko dookoła, bo ciężko ją domyć.
II. Gdy się z nią przesadzi na jasnych włosach skończymy z filetową głową.
III. Może też wysuszać włosy.

2. Farby do włosów

Można zrobić naturalną farbę do włosów. Ja swoją robiłam z zielonych łupinek orzecha włoskiego i oleju ryżowego. Jak ją przygotowałam?
Zmiksowałam zielone łupinki z orzecha włoskiego, wycisnęłam z tego sok, dolałam olej i na umyte lekko podsuszone włosy nakładałam taką mieszankę, na to worek foliowy, ręcznik i z takim kompresem około 2 godzin chodziłam, ogólnie im dłużej trzymamy tym mocniejszy efekt, ale trzeba uważać bo sok z łupinek orzecha może bardzo uczulić i więcej krzywdy niż pożytku sobie zrobimy. Kolor brązowy powinien wyjść chłodny, prędzej w odcieniu zielonym niż czerwonym.

Do naturalnych farb zaliczamy także hennę, ale pamiętajmy że brąz po hennie będzie zawsze miał ciepłe refleksy i będzie spłukiwał się do rudości ;)

Kolor jaki uzyskałam dzięki farbie z orzecha włoskiego:

 Niestety nie mam innych lepszych zdjęć żeby porównać, ale zdjęcie z czerwca jest świeżo po farbowaniu bursztynową czerwienią, a z sierpnia było robione nocą z lampą i włosy są jaśniejsze niż w rzeczywistości.
Farbę użyłam 3-5 razy, parę razy stosowałam też płukankę z liści orzecha włoskiego. Nie przesadzałam z tym bo nie miałam czasu na godzinne siedzenie z workiem na głowie, ale efekt był ;)

Kolor po nałożeniu w sierpniu henny Khadi orzechowy brąz:


Obecnie znów jestem ruda, bo jednak lepiej się czuję w takich odcieniach i wszystko poszło na marne, choć nie wykluczam że znowu zamarzy mi się brąz i zacznę się bawić w naturalne stopniowe przyciemnianie włosów ;)

Podwójna recenzja | Biowax szampon i maseczka, Intensywna regeneracja do włosów ciemnych.

Podwójna recenzja | Biowax szampon i maseczka, Intensywna regeneracja do włosów ciemnych.
Uwielbiam maski Biowax, lecz z szamponem miałam po raz pierwszy styczność, z niewiadomego powodu najzwyczajniej w świecie się ich bałam, ale zdecydowanie niepotrzebnie ;)


Skład szamponu:
Aqua, Sodium Cocoamphoacetate, Cocamidopropyl Betaine, Acrylates Copolymer, Coco-Glucoside, Cocamide DEA, Cocamidopropylamine Oxine, Polyquaternium-22, Fucus Vesicolosus Extract, Lawsonia Intermis Extract, Glycerin, Polyquaternium-59 (and) Butylene Glycol, Allantoin, Dicaprylyl Ether (and) Lauryl Alcohol, Trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 Pareth-5 (and) C11-15 Pareth-9, Styrene/Acrylates Copolymer (and) Coco-Glucoside, Parfum, Tetrasodium EDTA, Citric Acid, Sodium Hydroxide, Methylisothiazolinone, Linalool, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate.

Skład maski:
Aqua, Cetyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Cetearyl Alcohol (and) Ceteareth-20, Pronus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Acetylated Lanolin, Glycerin, Lawsonia Inermis Extract, Mel (Honey) Extract, Hydrolyzed Silk, Polyquaternium-59 (and) Butylene Glycol, Parfum, Mica (and) Titanium Dioxide (and) Iron Oxides, Fucus Vesiculosus Extract, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Benzyl Alcohol (and) Methylchloroisothiazolinone (and) Methylisothiazolinone, Citric Acid, Linalool, Hexyl Cinnamal.

Szampon: 

ma obłędny słodki zapach, myje bardzo dobrze, nie plącze włosów, daje uczucie odżywienia i pogrubienia włosów. Samodzielnie zmywa ciężkie oleje, np sezamowy.
Konsystencja jest kremowa dzięki czemu podczas mycia nie mam uczucia że szoruję włosy, czuję jakby włosy były myte odżywką, jednak efekt jest jak po normalnym szamponie - jednym słowem cudo.

Niestety jak na swoją cenę produkt jest bardzo niewydajny, ja swój kupiłam w promocji 200 ml za 13 zł i naprawdę starczyło mi to tylko na kilka myć.
Opakowanie jest bardzo estetyczne i zgrabne, ale otworzenie buteleczki mokrymi rękoma to dla mnie udręka.

Maska:

Opakowanie: standardowy mały plastikowy słoiczek z którego ciężko wydobyć resztkę.
Zapach obłędnie słodki, o ile przy szamponie mi takie coś pasuje to przy maskach które trzyma się od 20 minut w górę jest to po prostu uciążliwe, kręci się w głowie od tych słodkości :/

Przechodząc do plusów:
Maska ma konsystencję gęstą, kremową.
Nakładana na skórę głowy nie podrażnia.
Włosy rozczesują się niemalże idealnie, są nawilżone, dociążone, miękkie i puszyste, ale nie spuszone. Dobrze spłukana nie obciąża moich włosów, a zapach utrzymuje się przez długi czas.

Używając tych dwóch produktów przyciemnienia i pogłębienia koloru włosów nie zaobserwowałam.


Podsumowując:

Zarówno szampon jak i maska mają swoje plusy i minusy, jednak ja jestem dla nich na tak.
 Szampon zostanie na mojej półce, mimo tego że jest mało wydajny przydaje się gdy potrzebuję średniego myjaka bez SLS-ów do włosów.
Maska jest jedną z lepszych z tej linii, ale nie wiem czy akurat tą czy inną kupię, bo wszystkie mi pasują na swój sposób ;)

Balea Połysk jedwabiu | szampon do włosów Figa i Perła

Balea Połysk jedwabiu | szampon do włosów Figa i Perła
Odkąd mam pod oknem niemiecki DM nie mogę przestać się z tego cieszyć i z tego że kosmetyki Balea mam na wyciągnięcie ręki ;)
Dziś krótka recenzja szamponu, który zaskoczył mnie bardzo pozytywnie nie tylko ze względu na cenę.



Produkt nie należy do delikatnych, zawiera SLS, ale moje włosy coraz gorzej reagują na ciągłe mycie delikatnymi myjadłami, więc mi nie przeszkadza ten składnik.
Ogólnie skład nie jest super idealny, wysoko zapach, ekstrakty na końcu listy, ale ta mieszanka sprawia że moje włosy są bardzo ładne i bardzo znośne.


Moja opinia:

Zawsze to w recenzjach szamponów podkreślam że dla mnie szampon ma głównie myć, a już całkiem super jak nie plącze mi włosów i ułatwia pielęgnację po jego zmyciu. 
Ten jest dla mnie niemalże idealny: ładnie pachnie, bardzo dobrze się pieni i spłukuje, nie plącze włosów, nie czuję że włosy są czymś oblepione oraz delikatnie je unosi u nasady, przy czym bardzo dobrze domywa oleje i różne dziwne rzeczy które czasami nakładam na głowę i po których mam strąki które ciężko domyć.
Cenę produkt ma śmiesznie niską 0,65 euro za opakowanie które jest bardzo wydajne. 
Szampon ma bardzo wygodną buteleczkę, którą łatwo mokrymi śliskimi rękoma ściągnąć z półki i otworzyć co dla mnie jest istotne, bo bardzo często przy niewygodnych opakowaniach po myciu muszę wycierać podłogę i siebie samą, bo do otwierania mam dwie lewe ręce ;)

Podsumowując:
Po wypróbowaniu odżywki z tej serii byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego szamponu, ale niepotrzebnie. Gdy wykończę swoje zapasy szamponowe z tym włącznie to na pewno zakupię go ponownie.
Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger