Kallos Silk, maska z wyciągiem z oliwek i białkiem jedwabiu


Dziś kilka słów o kolejnej z tańszych i przystępniejszych masek do włosów- Kallosie Silk. Różowe opakowanie na pewno przykuło uwagę nie jednej z was i zapewne część z Was już miało okazję ją stosować, natomiast dziś ja mam w jej sprawie krytyczny głos ;)



Zakupiłam sobie mniejsze opakowanie 275 ml tej maski i była to bardzo dobra decyzja, choć szczerzę żałuję że nie ma Kallosowych masek o pojemności 500 ml które byłyby już całkowitym ideałem.
Wracając do mojego małego słoiczka:
- maska ma budyniową konsystencję, wydawać się mogło że pięknie będzie nakładać się na włosy, ale niestety rozcierając ją na włosach część lubi spaść do wanny, maska nie trzyma się dobrze włosów, uwielbia spływać po karku, czole przy uszach.
- częste stosowanie prowadzi do katastrofy na głowie, maska silnie wygładza moje włosy, przez co przy częstszym używaniu wyglądają bardzo kiepsko i nie mają objętości
- przy rzadszym stosowaniu cud miód, włosy są lejące, dociążone i wyjątkowo proste
- zapach jest największym minusem, gdyż jest chemiczny, niezbyt nachalny niż chociażby w wersji Keratin, ale bardzo go nie lubię
- kwestia rozczesywania włosów u mnie jest sporna, zależy ile nałożę maski i jak długo ją trzymam, przy nałożeniu większej ilości grzebień sunie gładko, natomiast przy niewielkiej ilości włosów nie rozczeszę na końcówkach, choć są one do ścięcia (poszarpałam je TT) ale dla mnie rozczesywanie nawet zniszczonych włosów jest ważne
- plusem jest stosunek ceny do ilości i jakości produktu, małe opakowanie najmniej się opłaca gdyż za 275 ml płacimy ok 6 zł kiedy za 1000 ml cena waha się od 10-12 zł
- wersja Silk na pewno nie pobiła mojego dotychczasowego ulubieńca Keratin

Tu jeszcze zdjęcie opisu producenta i zalecanego sposobu użycia:

Skład jak to u Kallosów krótki i bez szaleństw, ale mamy tu wyciąg z oliwek i białka jedwabiu:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Parfum, Sericin, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone


Czy polecam tą maskę?
Od ważniejszego wyjścia każdemu jak najbardziej! Maska wyjątkowo wygładza włosy więc na co dzień może być idealna dla dziewczyn o włosach kręconych i puszących się, a za tą cenę grzech nie spróbować ;)

8 komentarzy:

  1. Mam z tą maską podobne doświadczenie,jak Ty. Często stosowana,prowadzi do katastrofy na włosach,puch,puch i jeszcze raz puch.Użyta raz na jakiś czas,świetnie je wygładza:)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na kuriera z Kallosem Crema al Latte, litrowy słoik :D może trochę się porwałam z motyką na wiatr, no ale zobaczymy. z każdym Kallosem tak jest, że stosowany raz na jakiś czas działa cuda, ale częściej - katastrofę. tak przynajmniej mi się wydaje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. crema al latte był moim pierwszym kallosem, niestety podrażniał mi skórę, ale rozlałam go znajomym ;)
      prawdę pisząc to algae używam teraz codziennie i działa świetnie, ale niestety tak jest że jak stosuje się cały czas to samo to po prostu włosy się 'przejedzą', przy jednych produktach szybciej przy drugich wolniej ;)

      Usuń
  3. U mnie ta maska w ogóle się nie sprawdziła ;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tak fajnie wygladza, to mam nadzieje, ze kiedys uda mi sie ja dorwac :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie chyba wypróbuję jak wykończę te maski, które już mam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej wersji jeszcze nie miałam, ale pokochałam kallosa bananowego, który również ma oliwę, zatem może kiedyś, kiedyś się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ją w swoich zapasach, właśnie zamówiłam bo była okazyjna cena, a po za tym różowe opakowanie rzuca się w oczy. Tylko że kupiłam w litrowym opakowaniu i zaczynam się obawiać że się u mnie nie sprawdzi. Aktualnie używam Kallos Vanilla i jestem zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger