Od dziś zabieram się za nadrabianie zaległości blogowych i na rozgrzewkę mam dla Was post o moich kosmetycznych ulubieńcach ostatniego miesiąca. Zapraszam!
Niekwestionowanym numerem 1 w listopadzie okazała się niepozorna, tania odżywka do paznokci od Eveline 'Wzmacniająca odżywka z diamentem'. Składem nie zachwyca gdyż zawiera silnie toksyczny formaldehyd, ale przy jej działaniu ciągłe stosowanie nie jest koniecznością, więc tą składową czarną owcę przepuszczam:)
Stan moich paznokci był przeokropny już od dawna, w zasadzie już nie pamiętałam jak fajnie jest mieć paznokieć dłuższy niż 1 mm od granicy maksymalnego ścięcia na granicy bólu. Dzięki tej odżywce moje paznokcie w końcu są twarde, nie łamią się ani nie rozdwajają. Urosły na tyle że jestem w stanie przyznać że podobają mi się moje dłonie i nie muszę ich chować ;)
Nie stosowałam się do zaleceń producenta i nakładam jedną warstwę którą wymieniałam przez 3 tygodnie raz na 5 dni. Teraz jej nie używam, a paznokcie wciąż są twarde i nieugięte, w sam raz do wykonania przyzwoitego malowanka :)
Polecam, aczkolwiek należy wystrzegać się jej stosowania non stop, mi 4 aplikacje pomogły i odstawiłam ją w spokoju.
Polecam, aczkolwiek należy wystrzegać się jej stosowania non stop, mi 4 aplikacje pomogły i odstawiłam ją w spokoju.
Numerem dwa są szampony Yves Rocher Volume i Purifying. Dawno żaden produkt do mycia włosów nie powalił mnie na kolana swoim działaniem jak te niepozorne dwie sztuki! Pokrzywową wersję oczyszczającą zdenkowałam i na zdjęciu jest tylko ta dodająca objętości. Co sprawiło że szampony skradły moje włosy? Otóż obydwa genialnie myją włosy, nie plączą ich, nie mają silnych substancji myjących kroju SLS, nie wysuszają w żadnym wypadku czupryny. Ponadto pięknie pachną, domywają oleje, są wydajne i działają z każdym typem wody: niestety ciągle jeżdżąc miałam problem z dobraniem myjącego produktu, który działa zarówno przy wodzie mega miękkiej, twardej czy mocniej chlorowanej. Te szampony nie dość że spełniają mój wodno-myjący wymóg to dodatkowo mają poręczne spłaszczone buteleczki, które zmieszczą się w każdy zakamarek:)
O olejku z pestek moreli już kiedyś wspominałam. Teraz wyjątkowo się nim delektuję, gdyż ma piękny marcepanowy zapach idealny na chłodne, mgliste wieczory:) Olejek spisuje się na włosach, działając cudownie i najlepiej z wszelkich olejków jednoskładnikowych jakie miałam okazję wypróbować przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Na działanie na twarzy także nie mogę narzekać, gdyż olejek szybko się wchłania, nawilża i zmiękcza skórę. Jest on moim remedium na wszelkie suche skórki, czy twarde blizny pozostałe po czasach trądziku. Nie zauważyłam żeby zapychał pory i przyczyniał się do większych wykwitów na mojej cerze, więc jak najbardziej mogę go zaliczyć do mojego KWC ;)
Maska Kallos Pro-Tox jest hitem w pielęgnacji moich włosów od pewnego czasu. Być może gdzieś się ona już wcześniej przewijała na blogu w ulubieńcach, ale zdecydowanie sobie zasługuje na stukrotne przypominanie o jej istnieniu;) Maska jest wielka jak na Kallosa przystało, mega pięknie pachnie i zapach nie nudzi się z czasem za co dodatkowy wielki plus! Działanie na włosach ma u mnie zbawienne: wygładza, ujarzmia, nawilża nadaje blasku i ułatwia rozczesywanie. Ratuje mnie po różnych dziwnych przygodach i nieszczęśliwych testach kosmetycznych.
O olejku z pestek moreli już kiedyś wspominałam. Teraz wyjątkowo się nim delektuję, gdyż ma piękny marcepanowy zapach idealny na chłodne, mgliste wieczory:) Olejek spisuje się na włosach, działając cudownie i najlepiej z wszelkich olejków jednoskładnikowych jakie miałam okazję wypróbować przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Na działanie na twarzy także nie mogę narzekać, gdyż olejek szybko się wchłania, nawilża i zmiękcza skórę. Jest on moim remedium na wszelkie suche skórki, czy twarde blizny pozostałe po czasach trądziku. Nie zauważyłam żeby zapychał pory i przyczyniał się do większych wykwitów na mojej cerze, więc jak najbardziej mogę go zaliczyć do mojego KWC ;)
Maska Kallos Pro-Tox jest hitem w pielęgnacji moich włosów od pewnego czasu. Być może gdzieś się ona już wcześniej przewijała na blogu w ulubieńcach, ale zdecydowanie sobie zasługuje na stukrotne przypominanie o jej istnieniu;) Maska jest wielka jak na Kallosa przystało, mega pięknie pachnie i zapach nie nudzi się z czasem za co dodatkowy wielki plus! Działanie na włosach ma u mnie zbawienne: wygładza, ujarzmia, nawilża nadaje blasku i ułatwia rozczesywanie. Ratuje mnie po różnych dziwnych przygodach i nieszczęśliwych testach kosmetycznych.
--------------------------------------
Znacie te produkty? Co u Was okazało się hitem/ulubieńcem w ostatnim miesiącu?;)
P.S.
Częściej spotkacie mnie na Instagramie, gdzie dzielę się większą ilością zdjęć do którego obserwacji Was zapraszam! ;)
Pozdrawiam, Aneta
Ja też jestem zachwycona szamponem Yves Rocher (mam wersję zwiększającą objętość).
OdpowiedzUsuńten kallos muszę kupić :)
OdpowiedzUsuńszampony Yves Rocher są na mojej wishliście a zwłaszcza wersja Volume:)
OdpowiedzUsuńteż bardzo lubie ten szampon ale używam go raczej sporadycznie ze względu na alkohol w składzie.. boje się że bedzie wysuszał wlosy, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńja u siebie tego nie zauważyłam, wystarczy nakładać nieco odżywki czy kroplę serum przed myciem w końcówki i problem alkoholu jest prawie załatwiony :)
UsuńWszystkich nie znam, ale na pewno znam tego Kallosa, który tez jest u mnie numerem 1. Niedługo kupię drugie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale szampon YR zbierał chyba dobre opinie ;)
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio polubiłam olej z pestek malin, nie spodziewałam się, że kiedyś nałożę olej na twarz, ale ten działa cuda :)
OdpowiedzUsuńna maliny to czaje się już długo, ale jak skończę ten z pestek moreli to kolejny będzie ten z pestek malin na 100% ;)
UsuńZ Twoich ulubieńców mam tylko kallosa :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią wypróbuję tą odżywkę do paznokci Eveline :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten szampon z YR Volume, ma świetny zapach i dobrze na mnie działa. :) szkoda tylko, że cena nie jest nieco niższa...
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem 13 zł i dyszka bez grosza w promocji to nie jest wygórowana cena jak na szampon, który jest tak dobry ;)
UsuńChciałam ostatnio kupić stacjonarnie maskę bananową, ale się skończyły i już prawie wzięłam tą:)
OdpowiedzUsuńTej maski Kallosa jeszcze nie widziałam, ciekawe jak by się spisała na moich włosach ?
OdpowiedzUsuńmyślę że jest to jeden z najbardziej uniwersalnych składowo kallosów, więc może się również bardzo dobrze spisać i u Ciebie ;)
Usuń