Placo Placenta | Miesięczna kuracja ampułkami

Od początku Nowego Roku wzięłam się za przyspieszenie przyrostu i zrobienia porządku z nadmiernie wypadającymi włosami. Na pierwszy noworoczny ogień idą ampułki z Placentą, które właśnie po miesiącu skończyłam.

Skład: Aqua, Urtica Dioica Extract, Glycerin, Capsicum Frutescens Extract, Panthenol, Cetrimonium Chloride, Propylene Glycol, Hydrolized Placenta Protein, 2-Bromo-2-Nitropropane1,3-diol, Sodium Sulfite, CI 19140, Ci 16255, CI 42051





W składzie jest ekstrakt z pokrzywy zwyczajnej, ekstrakt z papryczki chili i hydrolizowane proteiny placenty

Długo myślałam nad zakupem placenty, ale obrzydzał mnie fakt że pozyskiwana jest z łożysk, ta którą używam podobno jest z łożysk roślinnych i ostatecznie się na nią zdecydowałam.


Sposób użycia:
Nałożyć zawartość jednej ampułki na mokre włosy. Energicznie masować aż produkt nie wchłonie się całkowicie. Następnie włosy rozczesać i wysuszyć.

Placenta zamknięta jest w szklanych ampułkach o pojemności 10 ml, otwieranie jej nie jest niczym przyjemnym, nawet pod koniec opakowania, gdzie powinna być ta umiejętność opanowana- ja notorycznie ranię sobie buteleczką palce i nigdy nie odłamałam prosto główki, dzięki czemu wystaje ostry kolec na który trzeba uważać. 




Problem aplikacji rozwiązałam w mój ulubiony sposób, czyli używam strzykawki do której nabieram zawartość ampułki i nią aplikuję produkt bezpośrednio na skórę, nie brudząc większej powierzchni włosów. Jedna ampułka starcza mi na 2 użycia.



Zawsze aplikowałam placentę na włosy mokre lub podsuszone suszarką, co drugie lub trzecie mycie (myję włosy przeważnie codziennie) starałam się energicznie ją wmasować, ale tak żeby nie splątać włosów, co wcale nie jest takie proste, ale mi się udawało. Po aplikacji na początku skóra lekko piekła, ale było to przyjemne uczucie.

Efekty po miesięcznej kuracji:

- wypada mi mniej włosów! i to o wiele mniej niż przed kuracją, jestem tym zachwycona
- ekstra przyrostu nie zaobserwowałam, 
- babyhair jeśli będą to zobaczę je dopiero za jakiś miesiąc, ale widzę że mam fajny mały meszek na zakolach na których zakryciu wyjątkowo mi zależy, zobaczę jak długi urośnie ;)
- przetłuszczanie się zmniejszyło, dziwna sprawa, bo większość narzeka że placenta wręcz obciąża włosy


Plusy:
- SKUTECZNOŚĆ: placenta naprawdę zadziałała na moich włosach, a byłam naprawdę w sytuacji 'pod murem' bo wszelkie inne sprawdzone i ulubione sposoby na wypadanie włosów nie skutkowały
- cena: jak na miesięczną kurację 30 zł to nie jest wygórowana kwota
- brak obciążenia
- brak podrażnienia, reakcji alergicznej
- niewyczuwalny zapach
- szybkie wchłanianie 

Minusy:
- opakowanie: ampułki są beznadziejne, ciężko się otwierały i kaleczyły 
- pojemność ampułek: 10 ml to za dużo na jedną aplikację
- dostępność: sklepy internetowe


Podsumowując: z czystym sercem mogę wam polecić placentę jeśli borykacie się z nadmiernym wypadaniem włosów! Jeśli dodatkowo udałoby się wam przyspieszyć nią porost to dodatkowe brawa ;) mi wystarczy ograniczenie wypadania, które było moją zmorą już od dawna.

12 komentarzy:

  1. Mi na szczęście na wypadanie pomaga zwykła woda brzozowa z Isany :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. faktycznie masz szczęście, też ją kiedyś próbowałam, ale nic mi ona nie dała ;)

      Usuń
  2. Super, że kuracja się sprawdziła :)) Jednak forma ampułek to jakieś nieporozumienie...

    OdpowiedzUsuń
  3. tylko 30 zł?! Kurcze, ostatnio wydawało mi się,że widziałam je za ponad stówę. Hm.... Ja nie mam jakiegoś większego problemu z wypadaniem, ale i tak chętnie bym po wcierała, ostatnio bardzo to polubiłam! ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. są też takie coś koło i nawet ponad 100 kosztują to fakt, i jak ja szukałam na początku to też same setki widziałam, ale są właśnie też tańsze i nie tylko na allegro, ale też w sklepach internetowych, choć szczerze czym one się różnią to nie się nie zgłębiałam i nie wiem ;)

      Usuń
  4. Niezla cena :)! Rowniez zastanawiam sie nad placenta, ale wlasnie te lozyska mnie powstrzymywaly, choc slyszalam podobnie, jak Ty, ze to z roslinnych. Super. ze udalo sie przystopowac wypadanie :)!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma czegość takiego jak łożyska roślinne. PONIEWAŻ nazwa łożysko pochodzi od grupy zwierząt ŁOŻYSKOWCÓW.
    Więc występujacy tu hydrolizat białka z łożyska jest pochodzenia zwierzęcego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam pytanie :) codziennie stosowałaś placente? Jak często ją nakładać? Bo właśnie zaczynam i nie mogę znaleźć informacji jak często można nakładać :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger