Make Me Bio | Beautiful Face | Krem dla skóry skłonnej do wyprysków.



Krem Make Me Bio otrzymałam w lutym na spotkaniu bloggerek, używałam go od tego czasu aż do wczoraj gdy prześwietliłam etykietkę na której widnieje napis odnośnie daty ważności: 'Rok od daty produkcji', a na mojej etykietce data jest oto taka:

Przyznam się że nie wiem czy oznacza to początek czy koniec maja, ale krem odstawiłam i mimo tego że nie zaobserwowałam nic na skórze to nie będę kusić losu.


W ciągu dwóch i pół miesiąca stosowania zużyłam niewiele kremu i z resztą na razie nie mam pomysłu co zrobić :/



Przechodząc dalej.
Kilka słów które producent zamiecił na opakowaniu:

Opis
Krem przeznaczony do walki z niedoskonałościami skóry. Zmniejsza zaczerwienienia i zapobiega błyszczeniu. Olejek z drzewa herbacianego łatwo przenika przez skórę i pomaga w walce z bakteriami beztlenowymi wywołującymi zmiany trądzikowe

Sposób użycia
Nałożyć krem na oczyszczoną skórę twarzy, szyi i dekoltu a następnie delikatnie wmasować. Stosować rano i wieczorem.

Skład*:  Aqua, vegetable glycerin, emulsifying wax NF, *organic Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Oil , Macadamia Ternifolia Seed Oil , Capric Triglyceride (fractionated coconut, *organic Butyrospermum Parkii (Shea Butter) Fruit , stearic acid, phenoxyethanol, xantham gum, Centella asiatica (gotu kola extract), Vaccinium Macrocarpon (Cranberry) Fruit Extract , Fragaria vesca (strawberry) fruit extract, Citrus medica limonum (Lemon) fruit extract, melaleuca alternifolia (tea tree) oil, Solanum Lycopersicum (tomato) leaf extract, Citrus Medica Limonum (Lemon) essential oil. 
* Składniki organiczne
*skład zgadza się z tym co mam na etykietce, skopiowałam go ze strony Make Me Bio http://www.makemebio.com/sklep/kremy-do-twarzy/beautiful-face-detail.html



Moja opinia:

Jestem posiadaczką skóry która kiedyś była bardzo tłusta i trądzikowa, obecnie gdy się moje hormony po okresie dojrzewania uspokoiły została mi w spadku skóra wrażliwa, sucha i skłonna do zapychania, odporna, a zarazem przewrażliwiona na większość specyfików.
Ciężko znaleźć mi krem idealny, od Make Me Bio oczekiwałam dużo, głównie ze względu na to że jest to kosmetyk naturalny. Producent pisze że jest on bez parabenów, siarczanów, sztucznych zapachów i konserwantów, czyli mojej cerze takie coś powinno pasować. A jak było w rzeczywistości?

Krem na początku spisał się całkiem fajnie, lekko nawilżał, nie pozostawiał żadnego filmu na skórze, nie zapychał, ale też z drugiej strony nie matowił skóry. Nie spowodował także żadnych podrażnień. 
Stosowałam go rano i wieczorem zgodnie z zaleceniami producenta, ale po jakimś miesiącu zauważyłam że moja skóra jest lekko ściągnięta, czułam dyskomfort po wmasowaniu kremu w skórę, więc na noc zamieniłam go na olejek arganowy i wtedy się wszystko unormowało. Nie zauważyłam super efektu po ponad 2 miesiącach stosowania, ale nie stała mi się też żadna większa krzywda. Nie mogę ocenić tego czy faktycznie pomaga on na trądzik, ponieważ sama już nie mam z nim problemu.

Co mnie urzekło w tym kremie to bardzo ładne opakowanie i naturalny delikatny zapach drzewa herbacianego po odkręceniu zakrętki.
Konsystencję krem ma bardzo zbitą, przypomina bitą śmietanę, ale bardzo wygodnie się rozprowadza na skórze i szybko wchłania. Jest bardzo wydajny, żeby go zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia to musiałyby go dwie osoby stosować, a jest to tylko 60 ml.


Podsumowując:
Nie jest to mój kremowy niezbędnik. Nie sądzę żebym kupiła jego kolejne opakowanie, ale zastanawiam się nad różową wersją Garden Roses dla skóry wrażliwej. Obecnie jestem bez kremu do twarzy, gdyż się trochę zaskoczyłam terminem ważności i nie byłam przygotowana na zmianę.

Spotkałyście się z firmą Make Me Bio? Miałyście jakieś z niej kosmetyki? :)


7 komentarzy:

  1. Miałam ale wersję pomarańczową, bardzo dobry krem, chcę teraz kupić różany. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też dostałam wersję pomarańczową. Zapchał mnie i przestałam go używać. Kremuję nim dekolt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam tego kremu. W sumie to pierwszy raz o nim czytam u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ostatnio przyszedł do mnie ich puder myjący, lecz zamierzam go stosować jako maseczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli z kremem nic się nie stało, nie rozwarstwił się, nie pachnie "dziwnie", nie zmienił koloru, myślę, że mogłabyś go jeszcze używać, obserwując krem i twarz. Data ważności to koniec maja. Patrząc po składzie możesz go wykorzystać do stóp na noc :) Jednakże to tylko moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic z nim jeszcze nie jest;) ale wykorzystam resztę do stóp tak proponujesz ;) miałam zalążek tej mysli o stosowaniu na stopy, ale nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Dzięki! ;)

      Usuń
  6. Zapraszam do odebrania nagrody Libster blog Award:)http://mineralnyswiatkasi.blogspot.com/2014/12/libster-blog-award-i-ostatie-dwa-dni.html

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger