Co przyczyniło się do zniszczenia moich włosów.

Zawsze dbałam o włosy, nakładałam odżywki, maski, zabezpieczałam końcówki, czasami stosowałam wcierki i oczywiście brałam suplementy, ale mimo to moje włosy przypominały w dotyku gumę, nie rosły i się niesamowicie łamały. Długo zajęło mi odkrywanie tego co naprawdę szkodzi moim włosom, bo wcześniej byłam przekonana że to co niżej wymienię nie miało aż tak złego wpływu i przyczyna leży zupełnie gdzie indziej, podejrzewałam różne choroby oraz to że moje włosy po prostu takie są i nic nie da się z nimi zrobić. Pewnego dnia moje włosy były już w tak beznadziejnym stanie że pomocy zaczęłam szukać na internecie i... wpadłam w sidła włosomaniactwa.
maj 2014
To co najbardziej niszczyło mi włosy i widzę to z perspektywy czasu:


1. Farby chemiczne

Niestety ponad 6 lat temu po raz pierwszy pofarbowałam włosy i tak już zostało. Moim podstawowym błędem myślę że było to że za każdym razem używałam innego odcienia innej farby oraz to że zawsze nakładałam farbę na całość włosów, nigdy nie robiłam samych odrostów, więc można się domyśleć w jakim stanie były końcówki które farbowane były co miesiąc a nawet częściej. Nie umiałam dobrać dobrze farby, wiem że niektóre mniej niszczą włosy, ale ja uwielbiałam palette (!). 

Pojedyńcze włosy mam cieńkie, więc po rozchyleniu łuski aby wniknął barwnik niesamowicie się łamały. Nie miałam uczulenia (chyba) na żadną farbę, ale tradycyjnie wzmagały mi one wypadanie.

zdjęcie z grudnia 2012:

Odstawiając farby chemiczne zauważyłam dużą poprawę kondycji włosów. Teraz farbuję henną, bo nie podoba mi się mój naturalny kolor. 


2. Prostownica i tona lakieru do włosów
Nigdy się do końca nie pogodziłam z tym że moje włosy nie są proste, tylko falowane, a z przodu pojedyńcze kosmyki są spiralkami. Uwielbiałam prostować włosy (łatwiej się układa proste niż podkreśla skręt fal) co mi bardzo często nie wychodziło łatwo, bo włosy mam oporne na rozprostowanie na druty (nawet fryzjerzy często mieli z tym problem). Skutkowało to jeżdżeniem prostownicą z uporem maniaka i uwieńczeniem dzieła lakierem do włosów. Dużą ilością lakieru. Oczywiście używałam kosmetyków termoochronnych, ale one wiele nie pomagają przy codziennym prostowaniu, czasami po 2 razy, a i zdarzało mi się często że polakierowane włosy jeszcze prasowałam, bo lepszy efekt. 
Po prostowaniu brak objętości, więc i lakier również lądował przy skórze głowy.

Lakier obecnie używam od święta, włosy układam na ulubiony bezalkoholowy żel do włosów Artiste fioletowy - wychodzi taniej i zdrowiej ;) prostownica leży w szafie, czasami zdarza mi się niektóre zbuntowane pasma prostować, ale nigdy nie dojeżdżam do samych końcówek.


3. Zbyt dużo alkoholu w kosmetykach
Niektórym włosom szkody to nie robi, u mnie siał on spustoszenie, włosy w całości były ładne, ale pojedyńcze kosmyki wołały o pomoc. Skalp przetłuszczał mi się bardzo szybko, włosy nie miały objętości, może że podrasowałam je lakierem. Odżywki do spłukiwania: alkohol, odżywki w spreyu: alkohol, jedwab do włosów: biosilk, dobrze że chociaż szampony w miarę okej kupowałam :/ 
  Prawdę mówiąc wyeliminowanie tego było dla mnie jednym z trudniejszych zadań, zaczęłam to odkrywać i zmieniać przy czytaniu składu, ale też z początku nie wiedziałam że np Cetearyl Alcohol jest dla włosów dobry i już całkiem głupiałam w drogeriach, bo on jest wszędzie :P


Staram się czytać uważnie składy i cały czas się uczę co jest dobre a co nie dla włosów. Po zmianie kosmetyków widzę że moje włosy nawet mają objętość i jak użyje dobrych kosmetyków to wytrzymują 2 dni bez mycia.


4. Czesanie czym popadnie
...i rozrywanie końcówek, a czasami włosów w połowie, jednym słowem tam gdzie był kołtun włosy nie przeżyły. Prawdę mówiąc to niedawno dopiero sobie uświadomiłam i wywaliłam plastikowe grzebienie.

Włosy czeszę teraz szczotką TT i z naturalnego włosia, staram się je nie szarpać, kołtuny rozplątuję palcami.

5.Wycinanie końcówek zwykłymi nożyczkami
To moje niegdyś ulubione zajęcie, na nudnych lekcjach potrafiłam się bunkrować w ławce i ścinać rozdwojone pięciokrotnie i więcej końcówki, które wyglądały dosłownie jak pędzle;) Oczywiście zwykłe nożyczki miażdżyły mi końcówki i miałam białe kulki po ścięciu, ale zawsze satysfakcja była że pozbyłam się pędzli.

Zainwestowałam w nożyczki fryzjerskie Jaguar, włosów rozdwojonych mam coraz mniej, ale zdarza mi się przysiąść i robić porządek. 



Co do silikonów:
Nie szufladkuję ich razem z zniszczeniem moich włosów, bo wiem że gdybym używała kosmetyków ich pozbawionych to włosów po tym co robiłam pewnie bym nie miała, fakt faktem wzmagały u mnie przyklap, ale bez nich moje włosy nie dałyby sobie nigdy rady, bo jest ich bardzo mało są zbyt cieńkie i delikatne ;)

Pewnie znalazłabym milion innych rzeczy które się przyczyniły do złej kondycji moich włosów możliwe że to np dieta, ale wciąż sama z tym walczę i powoli mi to idzie ;)

9 komentarzy:

  1. Ja zniszczyłam włosy farbowaniem, miałam maskarę na głowie:(

    OdpowiedzUsuń
  2. niestety ja wpadłam w sidła prostowania. Miałam tak wysuszone,zniszczone końce,że postanowiłam w końcu coś z tym zrobić i aktualnie uczę się nowej pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ucz się ucz, bo warto ;) ja jestem z każdym dniem coraz bardziej zadowolona z swoich włosów, choć poharatane końce musiały zostać ścięte i wciąż odrabiam długość :P

      Usuń
  3. super, że teraz świadomiej wybierasz pielęgnację włosów :) oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taki jest plan! ;) zbyt dużo teraz wiem żeby wracać do starej pielęgnacji, choć była o wiele łatwiejsza;)

      Usuń
  4. U mnie spustoszenie siały farby do włosów, tapirowanie i tona lakieru. :P Potrafiłam w ciągu tygodnia przefarbować się z czerni na blond, stwierdzić, że jednak mi się nie podoba i wrócić do czerni. Dziwię się, że jeszcze coś na tej głowie zostało. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja na (nie)szczęście z farbami krążyłam w odcieniach brązu, czerwieni i rudego, więc nie miałam tak drastycznych zmian, poza dwukrotnym samodzielnym ściąganiem (oczywiście rozjaśniaczem) koloru :D

      Usuń
  5. U mnie najwięcej złego wyrządziła prostownica. Na szczęście kilka miesięcy temu poszła w kąt i włosy widocznie ożyły :)

    OdpowiedzUsuń
  6. i ja dolaczam do "pokrzywdzonych" po prostownicy i farbowaniu ;)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger