Kosmetyczni ulubieńcy 2015 roku.

Jestem chyba ostatnią osobą która robi takie kosmetyczne podsumowanie ubiegłego roku. W tym wpisie znajdziecie kilka produktów, które mnie zachwyciły. Planuję także zrobić post o kosmetykach które okazały się wielkimi bublami mimo bardzo dobrych opinii zasądzonych przez ogół bloggerek, ale na to jeszcze musicie poczekać.
Niestety ostatnio brakuje mi na wszystko czasu, a dodatkowe sprawy związane z adopcją kota oraz zakupem auta wciąż się przeciągają i coś wyskakuje nowego, więc zajmują mi one większość czasu, a to są teraz moje priorytety do ogarnięcia ;)




1. Krem na dzień Biolaven

Genialny krem nawilżający dla mojej mieszanej, przetłuszczającej się i miejscami ekstremalnie wysuszonej skóry ♥ Nic tak delikatnie, ale skutecznie nie nawilża, nie zostawiając żadnego tłustego filmu, ani powodując przesuszenia jak ten niepozorny mały krem.



Dodatkowym atutem jest fakt iż można używać go także w okolice oczu co dla mnie w porannym piśpiechu jest wielkim wybawieniem :) Podkład trzyma się na nim bez zarzutu, o ile podkład mamy dobrany właściwy.... co prawda testowałam dopiero trzy i stwierdzam  że nie każdy trzyma się cały dzień, aczkolwiek z moim ulubionym Revlonem świetnie współpracuje.
Nie ma mowy o rolowaniu się na twarzy kremu podczas nakładania podkładu, krem wchłania się 100%. Jestem jego wierną fanką od kilku miesięcy i tak chyba już zostanie dopóki ktoś nie namiesza w składzie :)


Czepić się mogę jednego: brak aplikatora! Nakrętka jest cała umaziana zawartością tubki, mam nadzieję że z czasem ktoś to zauważy i zmieni.


2. Maska Kallos Pro-Tox

O tej masce pisałam tutaj - KLIK, więc nie będę się rozpisywać. Ta maska jest produktem który ZAWSZE ratuje moje włosy. Wielka, tania, niezawodna, czego chcieć więcej?;)




3. Tusz Lovely Curling Up

Jedni kochają, drudzy nienawidzą. Ja należę do tych pierwszych, i choć do zakupu tak taniego tuszu nie mogłam się przekonać  to teraz na inne, droższe patrzę bardziej sceptycznym okiem.

Na wielu blogach znajdziecie jego recenzję, ale mnie urzekł przede wszystkim faktem, że przepięknie rozdziela rzęsy, wydłuża je i nie ma mowy o sklejeniu nawet gdy tusz jest świeży. Ponadto niewielka szczoteczka pasuje genialnie do mojego małego oka i nawet na śpiocha nie muszę się przejmować malowaniem rzęs, bo nie sprawia mi to najmniejszego problemu :)
Mimo faktu że nie jest wodoodporny to nie odbija mi się na powiekach, nie rozpuszcza ani nie osypuje.
Dla mnie to odkrycie i absolutny must have w makijażu oczu :)

Na zdjęciu nie bez powodu znajduje się serum do rzęs od Eveline, otóż przy użyciu go jako bazy pod ten tusz z rzęs tworzy się przepiękna firanka, gdyż dodatkowo są pogrubione. Jednak te serum nadaje się tylko do takiej roli, gdyż samodzielnie jako tako nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia


4. Olej z pestek moreli

Już po pierwszym użyciu ten olej był dla mnie wielkim 'WOW!'. Pasuje on idealnie do moich włosów- zawsze po jego użyciu wyglądają jak wyjęte z reklamy :)
Olej ma cudowny marcepanowy zapach, sprawdza się również na podrażnione, przesuszone partie skóry. Wchłania się w sekundę, a uczucie nawilżenia pozostawia na bardzo długo. Najczęściej i najchętniej (tuż obok włosów) używam go do moich wiecznie przesuszonych łydek - bardzo szybko i na dłuższy czas znika dyskomfort, który najczęściej jest spowodowany noszeniem rajstop (być może mam jakąś alergie o której nie wiem ;)

Świetnym rozwiązaniem w olejku marki OlVita jest załączenie pipety, która ułatwia życie ♥

Przykładowo po użyciu moje włosy wyglądają mniej więcej tak:



5. Baza pod cienie P2

Nie wiem jak ja kiedyś potrafiłam robić makijaż oczu bez użycia tego małego 'ułatwiacza':) Bazę kupiłam jako pierwszą w swoim życiu, dla porównania mam jeszcze MIYO i Wibo, ale nie mają co konkurować z P2!


 Otóż baza tej niemieckiej marki ma przyjemną, masełkową konsystencję dzięki czemu nanoszenie jej na powieki to czysta przyjemność, a nie uporczywe tarcie w celu rozbicia grudek ;)  Świetnie przedłuża i wydobywa kolor cieni - nawet zwykłe tanioszki prezentują się na niej wzorowo.

Wydajność jest jak najbardziej na wielki plus: przy codziennym używaniu spokojnie starcza na 6-7 miesięcy.

6. Avene TriAcneal

Must have każdej, borykającej się z problematyczną twarzą osoby! Zapomniałam już co to mieć wiecznie wysypaną twarz, ale zdarzają mi się tak jak każdemu sytuacje gdzie nagle po zmianie wody, kosmetyku czy zjedzeniu jakiegoś produktu wyskakuje mi gromadka niemiłych gości często w towarzystwie zapalnych zmian. W takich sytuacjach zawsze ratuje mnie ten krem, genialnie łagodzi i usuwa wszelkie zmiany nie podrażniając skóry.
Kupiłam go pod koniec 2014 roku i dopiero mi się kończy, a przeszłam nim (nie wliczając użyć z doskoku przy nagłym wysypie) 2 miesięczną kurację ze stosowaniem go wyłącznie na noc w styczniu i lutym 2015. Skóra po tym okresie niesamowicie wyrównała koloryt, stała się bardziej odporna i grubsza.

Mam kilka uwag co do samego  stosowania:
- absolutnie nie nadaje się używania pod podkład, najlepiej stosować na noc
- może się rolować na żółto na twarzy
- nie używam go latem, jest za mocne słońce

Ubolewam nieco nad jego dostępnością, niestety u mnie w rejonie nie ma go nigdzie stacjonarnie oprócz SuperPharm, ale tam cenę ma taką że w głowie się kręci.

7. Henna Khadi

Nie mogłam o niej nic nie napisać :) używam jej od lutego 2014 i wciąż jestem zachwycona po każdym jej użyciu. Sprawiła ona że moje cienkie i bardzo biedne włosy wzmocniły się i rosną mimo ciągłej koloryzacji. Kolor mi bardzo odpowiada, w zasadzie wychodzi zawsze taki sam :)
Jakby ktoś się burzy, że najlepiej zapuszczać swoje naturalne bo są najzdrowsze to ja powiem tak: nie każdemu naturalny kolor pasuje, ja czuje się milion razy lepiej jako rudzielec.

Próbowałam zdradzać ją z innymi hennami, ale ta jest nr 1 i kiedy tylko mam wolną gotówkę to zawsze uzupełniam jej braki.
Jedynym mankamentem jest długość jej trzymania na głowie, więc często na same odrosty na szybko nakładam farby chemiczne, aczkolwiek staram się w miarę systematycznie je hennować.





----------

Nie jest tego dużo, rok 2015 nie obfitował w wielkie testy i wysyp całej sterty nowości. 
Cieszę się że znalazłam kilka kosmetycznych złotych środków, które będą mi towarzyszyć przez kolejny rok czy lata i nie planuje wielkich reform w pielęgnacji póki ta mi służy ;)



Pozdrawiam,
Aneta

16 komentarzy:

  1. Skusiłaś mnie na krem z biolaven :) No i zastanawiam się ciągle czy nie zrobić się na rudo

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie ja się przymierzam do zakupu tej henny do włosów. Zawsze farbowałam drogeryjnymi farbami i zastanawiam się czy zrobi na mnie pozytywne wrażenie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. krem z biolaven koniecznie sprawdzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A u mnie Khadi się zupełnie nie sprawdziła. Ani trochę kolor mi nie złapał :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może trafiłaś na jakąs 'podróbę'? Mi się raz zdarzyło że ta henna też nie złapała, ale doszłam że nie miała ona certyfikatu :)

      Usuń
  5. Maski Kallos również bardzo lubię :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Krem do twarzy Biolaven służył mojej buzi, ale stosowałam go tylko w domu, bo dla mnie był za tłusty. To serum do rzęs używam jako bazę od chyba już 2 lat - dalej jest moim ogromnym ulubieńcem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Krem z biolaven mnie kusi. Z tej firmy mam na półce szampon do włosów i szczerze nie mogę się doczekać jego stosowania :) piękne masz włosy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję ;) przyznam że szampon od Biolaven miałam, ale okazał się być klapą i go oddałam :c

      Usuń
  8. Krem i tusz mam ochotę wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Odkąd odkryłam ten tusz do rzęs już inne mnie nie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajni ulubieńcy, z tej samej firmy mam olej z pestek malin, ale stosuję na twarz. I muszę w końcu wypróbować jakiegoś Kallosa :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię wpisy o hitach roku. :-) Znam i lubię hennę Khadi, a Twoje włosy wyglądają świetnie. Piękny odcień rudości!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana nie Ty ostatnia, ja chyba tez skusze sie jeszcze na taki wpis ;D
    Henna Khadi i u mnie kroluje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy biolawenda jest bezpieczna w ciąży?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie odpowiem na to pytanie bo nie jestem lekarzem i boję się wypowiadać na tematy odnośnie ciąży, lepiej spytać się swojego ginekologa ;)

      Usuń

Copyright © 2016 RedHairCare Blog , Blogger