Od produktów tego typu mam kilka głównych oczekiwań:
- ułatwienie rozczesywania
- brak spuszenia i przesuszenia
- brak obciążenia i łatwość w spłukiwaniu.
Czy w takiej sytuacji pomarańczowa wersja Garniera Fructis kiedyś do mnie jeszcze wróci?
Odżywka jest gęsta, tak samo jak wersja Oleo, ale zdecydowanie mniej wydajna, co szybko wszyło na jaw i postawiło na niej wielką krechę. Zapach typowy dla serii Fructis, owocowy, bardzo przyjemny.
Skład jest długi, ale na trzecim miejscu Behentrimonium Chloride, co oznacza że reszta składników jest w śladowych ilościach i nie ma co się nimi zachwycać.
Szczerze przyznam że na moich włosach jest to całkiem fajna sprawa, bo im więcej składników i wyciągów tym gorzej moje włosy reagują, aczkolwiek w tej odżywce znajdziemy: witaminę B3, ekstrakt z trzciny cukrowej, wyciąg z liści zielonej herbaty, wyciąg z nasion jabłka, ekstrakt ze skórki cytryny oraz ekstrakt z amli >tytułowy i na szarym końcu:<
Działanie odżywki jest przeciętne, aczkolwiek ani nie obciąża ani nie przesusza, zgodnie z moimi oczekiwaniami. Zastrzeżenia mam do ułatwienia rozczesywania, ale moje włosy ostatnio bardzo są oporne na wszelkie jego próby.
Włosy po użyciu raz na jakiś czas są miękkie i łatwo się je układa, wizualnie przedstawiają się bardzo dobrze, ale odżywka nie skradła na tyle mojego serca żeby do niej wrócić.
Plusy:
- zapach
- włosy po jej użyciu łatwo się układają
- dla efektu nie trzeba długo jej trzymać
- jest łatwo dostępna
- poręczne opakowanie- doceni to każda osoba co nakłada odżywkę pod prysznicem :)
- wygładza
- nie obciąża
Minusy:
- wydajność
- brak odżywienia o którym wspomina producent, nawet przy dłuższym trzymaniu pod ciepłym kompresem
- przy codziennym stosowaniu włosy są sztywne i matowe
- czasami lekko sklejała końcówki, szczególnie używana z łagodnym szamponem
Jako odżywkę przeznaczoną do włosów bardzo zniszczonych oceniam ją przeciętnie, spodziewałam się lepszego odżywienia, nawet jeśli jest to tylko odżywka. Za taką niską cenę (ok 10 zł) warto ją jednak wypróbować na sobie, jednak nie spodziewałabym się efektu 'wow'.
Jakie są Wasze doświadczenia z odżywkami Garniera? Podobnie jak u mnie, czy może jednak wielka miłość? ;)
Zastanawiałam się nad nią, ale chyba jednak jej nie kupię :)
OdpowiedzUsuńOooo a mi wszystkie Fructisy bardzo służyły na zniszczone włosy - nie wiem jak teraz by było :)
OdpowiedzUsuńmi do testow została jeszcze zielona,ale zbyt rzadko jej uźywam żeby wyrobic sobie o niej zdanie do końca :p
Usuńmi do testow została jeszcze zielona,ale zbyt rzadko jej uźywam żeby wyrobic sobie o niej zdanie do końca :p
UsuńKupiłam ja ostatnio ale zdania jeszcze o niej nie wyrobiłam :)
OdpowiedzUsuńNie lubię serii Fructis, bo wywołuje u mnie łupież ;)
OdpowiedzUsuńOdżywki garnier zupełnie mi nie pasują, wypróbowałam kilka i za każdym razem włosy były przyklapnięte, przetłuszczone (pomimo długiego spłukiwania) i wyglądały źle. Po kilku użyciach oddawałam koleżance, która bardzo je chwaliła ;) Więc jak widać, są włosy i włosy.
OdpowiedzUsuńkiedys mialam taki przyklap itp od odzywek nivei, ale teraz spisuja sie na moich wlosach rewelacyjnie ;)
UsuńTego wariantu nie używałam, ale ostatnio powróciłam do Garniera. ;)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się ostatnio nad nią ale po przeczytaniu Twojej recenzji raczej wybiorę coś innego :)
OdpowiedzUsuńwersja oleo jest godna polecenia, aczkolwiek skladem diametrycznie sie nie różni :)
UsuńMiałam Oleo i byłam z niej zadowolona, ale na Damage bym się nie skusiła ;)
OdpowiedzUsuńMialam ja kiedys i mnie nie zachwycila ;)
OdpowiedzUsuńLubię tą odżywkę ale nie jest jakaś super:)
OdpowiedzUsuńCo do wygładzenia masz racje:)
Z garniera wolę serie Ultra Doux-szczególnie Awokado i Masło karite:)
Zapraszam do mnie:D
http://kosmetycznykogielmogiel.blogspot.com/