Sama posiadam dwie paletki z tej firmy: Naked Chocolate oraz dzisiejszą Girls on Film z którą o wiele bardziej się polubiłam, a że jest mało o niej napisane to chciałabym właśnie ją Wam przybliżyć.
Na samym początku rzuca się w oczy jej elegancki wygląd i za to paletka ma u mnie duży plus, bo bardzo lubię mieć ładnie zapakowane kosmetyki. Dołączoną mamy także typową pacynkę do cieni, której osobiście nie używam, ale jak jest w opakowaniu to sobie leży. Samo wykonanie opakowania jest bardzo dobre, bez problemu się otwiera, lusterko jest sztywne i nie ucieka.
Kolorystyka jest tu stonowana i uniwersalna. Nie jest to typowo ciepła paletka jak bardzo wychwalane czekoladki. Kolory nie są zimne, ale nie są też przesadnie żółte co bardzo irytuje mnie w przypadku Naked Chocolate.
W zestawie jest 18 kolorów. 12 od góry jest metalicznych, 6 okrągłych na dole to cudowne maty, które mają przyjemną pigmentację ♥
Metaliki nie są przesadnie naszpikowane drobinkami co zauważyłam w przypadku Naked Chocolate. Tu są one delikatniejsze i bardziej subtelne, idealne na dzień. Maty mają bardzo dobrą pigmentację, jestem z nich bardzo zadowolona;)
Podczas malowania oczu zawsze używam bazy, więc nie wiem jak cienie zachowują się bez niej, ale podejrzewam że na mojej małej powiece zbiłyby się po niedługim czasie w jedną kupkę.
Swatche przygotowałam właśnie bez jej użycia, aby pokazać jak napigmentowane są poszczególne kolory.
Pomyliłam nieco linie i na samej górze jest rząd matów, później metaliki już w kolejności rozmieszenia w pudełku ;)
Nałożone na bazę są znacznie bardziej widoczne i pięknie podkreślają wewnętrzne kąciki oczu, a bez bazy jak widać, kolor jest słabiutki ;)
Dla kogo ta paletka?
Kolorystyka sprawdzi się dla osób które mają jasną oprawę oczu i niezbyt ciemną karnację. Myślę że posiadaczki dużych, ciemnych oczu nie będą nią aż tak zadowolone jak rówieśniczki o oczach jasnych w odcieniach zieleni i szarości dla których ta paletka może okazać się ideałem. Ja używam wszystkich kolorów, na dzień stawiam na te jaśniejsze, a na wieczór korzystam z szarości Made A Million, Hold Tight i ciemnego zimnego fioletu o przewrotnej nazwie So Bright ;)
Swój egzemplarz kupiłam na Mintishop i zapłaciłam około 40 zł. Nie wykluczam że zakupię kolejną 'paletkową' sztukę, ale muszę jeszcze pomyśleć w jakich kolorach, aby zbytnio mi się one nie dublowały.
Używacie produktów MUR? Jakie są Wasze wrażenia?;)
Ja chciałam sobie kupić jedną z MUR, ale z racji tego, że mam już z Zoevy, to boję się, że jak kupię taką z niższej półki, to będę żałować, więc sobie zbieram na jakąś droższą :p
OdpowiedzUsuńZoeva to inna półka :D chociaż nie mam bezpośredniego porównania, bo najzwyczajniej w świecie szkoda mi wydać aż tyle na cienie... ale wszystko przede mną! dopiero się rozkręcam i widzę na które kolory mam zwrócić uwagę :P
UsuńMam ich paletkę róży, cienie foliowe, paletkę cieni, pomadki, pojedyńcze róże i powiem tak, niska cena świetna jakość, polecam :-)
OdpowiedzUsuńkusisz :D
UsuńJa właśnie przymierzam się do kupienia jakiejś palety z MUR albo Sleek, ale nie mogę się zdecydować którą bo wszystkie mają takie piękne kolory że już sama nie wiem :D
OdpowiedzUsuńja ze sleeka nie byłam zadowolona ;) szczególnie z badziewnego opakowania które szybko się zepsuło i ciężko otwierało, a cienie były takie bardzo suche nie umiałam się nimi dobrze umalować :D
UsuńZbieram się na zakup kolejnej paletki z MUR gdyż jestem juz w posiadaniu ICONIC 1 i jestem na prawdę z niej zadowolona:D
OdpowiedzUsuńja się czaję na zoevę, ale zobaczę czy nie zostanę jeszcze przy mur ;)
Usuńja mam czekoladę z MUR i najczęściej jej używam ;)
OdpowiedzUsuń