Kallosów testowanie ciąg dalszy, tym razem słów parę o wersji bananowej.
Maska wyróżnia się bardzo ładnym bananowym zapachem, który jest trwały na włosach i niestety przy dłuższym stosowaniu bardzo męczy.
Opakowanie krzykliwe, żółte, mi się kompletnie nie podoba, nie mój gust, ale jak już jest to niech sobie stoi w łazience w jakimś ciemnym kąciku. Łatwo łapie plamy po wodzie, pudełko wygląda bardzo nieestetycznie. Dodatkowo bardzo niewdzięcznie się fotografuje, bo w tej nalepce zawsze się coś odbije :/
Konsystencja taka sama jak u wszystkich Kallosów, które testowałam, czyli w sam raz.
Skład bez większych ochów i achów, ale nie jest zły. Dwa silikony, oliwa z oliwek, ekstrakt z banana, witaminyA, B1,B2, B3, B5 i B6, C i E z substancji ciekawszych.
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Parfum, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Musa Sapientium Fruit Extract, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Acsorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Maltodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
Opis producenta:
Zawartość aktywnych składników - witamin A, B2, B3, B5, B6, C, E i oleju oliwkowego oraz ekstraktu z banana - natychmiast nawilża, nadaje energii i witalizuje włosy. Tworzy na włosach warstwę ochronną i w ten sposób powoduje większą odporność fryzury zarówno na działanie gorącego powietrza wydzielającego się z suszarki, jak i na wpływ warunków pogodowych. Wyczarowuje połysk, jedwabistość i miękkość w dotyku suchym, słabym i wyblakłym włosom.
Stosowanie maski.
Jako że mamy do dyspozycji cały wielki litr pachnącego mazidła to trzeba je jakoś rozdysponować. Ja dla przykładu swojej połowę odlałam i oddałam w dobre ręce :) choć głównie dlatego iż maska na moich włosach jest przeciętna. Produkt fajnie spisuje się do golenia nóg, pięknie pachnie, a skóra pozostaje nawilżona i pachnąca na bardzo długo, zero podrażnień czy wysypek.
Na włosach spisuje się przeciętnie. Stosuję ją jako zwykłą odżywkę lub do emulgowania oleju i/lub do mycia na długości. Jako odżywka wygładza nieco włosy, ale wierzchnia bardziej zniszczona warstwa nie jest ujarzmiona tak jak lubię i tak jak oczekiwałam po tej masce. Stosując ją jako maska pod czepek na dłużej boli mnie głowa od zapachu, choć jest naprawdę piękny, ale nie w takim natężeniu :/
Ogólnie maska sprawia że włosy zyskują na pięknym zapachu, są nieco nawilżone i lepiej się rozczesują i nic po za tym.
Plusy:
- stosunek ceny do jakości i ilości
- zapach, nieco chemiczny, ale w małych dawkach piękny
- wygodne opakowanie, choć jest plastyczne i może uciec z ręki
- nie najgorszy skład
- nadaje się do tuningowania : znacznie lepsza jest dla przykładu w duecie z drożdżami, bo nieco neutralizuje ich zapach
- ułatwia rozczesywanie
- nie podrażnia skalpu
Minusy:
- u mnie się nie sprawdziła
- nakładana przy nasadzie oraz stosowana dzień w dzień potrafi obciążyć i nieco strączkować
- zapach w większym natężeniu jest nie do zniesienia
- wypadałoby wpisać dostępność Hebe/internet, ale ja u siebie w mieście Kallosy mam stacjonarnie w drogerii Jasmin, o czym dowiedziałam się niedawno dzięki wiadomości od Estery na fb ;)
Podsumowując jest to jedna z gorszych kallosowych masek. Te które do tej pory testowałam były lepsze oprócz wersji mlecznej, która mnie podrażniła. Wiem że u niektóre osoby są z wersji bananowej są bardzo zadowolone, wszystkie nie mamy takich samych włosów na szczęście:) Myślę więc że jest warta wypróbowania, jeśli nie włosy to zawsze można zużyć do golenia nóg, co jest bardzo przyjemne z tą maską i w taki oto sposób zużyję jej resztę :)
Na włosach spisuje się przeciętnie. Stosuję ją jako zwykłą odżywkę lub do emulgowania oleju i/lub do mycia na długości. Jako odżywka wygładza nieco włosy, ale wierzchnia bardziej zniszczona warstwa nie jest ujarzmiona tak jak lubię i tak jak oczekiwałam po tej masce. Stosując ją jako maska pod czepek na dłużej boli mnie głowa od zapachu, choć jest naprawdę piękny, ale nie w takim natężeniu :/
Ogólnie maska sprawia że włosy zyskują na pięknym zapachu, są nieco nawilżone i lepiej się rozczesują i nic po za tym.
Plusy:
- stosunek ceny do jakości i ilości
- zapach, nieco chemiczny, ale w małych dawkach piękny
- wygodne opakowanie, choć jest plastyczne i może uciec z ręki
- nie najgorszy skład
- nadaje się do tuningowania : znacznie lepsza jest dla przykładu w duecie z drożdżami, bo nieco neutralizuje ich zapach
- ułatwia rozczesywanie
- nie podrażnia skalpu
Minusy:
- u mnie się nie sprawdziła
- nakładana przy nasadzie oraz stosowana dzień w dzień potrafi obciążyć i nieco strączkować
- zapach w większym natężeniu jest nie do zniesienia
- wypadałoby wpisać dostępność Hebe/internet, ale ja u siebie w mieście Kallosy mam stacjonarnie w drogerii Jasmin, o czym dowiedziałam się niedawno dzięki wiadomości od Estery na fb ;)
Podsumowując jest to jedna z gorszych kallosowych masek. Te które do tej pory testowałam były lepsze oprócz wersji mlecznej, która mnie podrażniła. Wiem że u niektóre osoby są z wersji bananowej są bardzo zadowolone, wszystkie nie mamy takich samych włosów na szczęście:) Myślę więc że jest warta wypróbowania, jeśli nie włosy to zawsze można zużyć do golenia nóg, co jest bardzo przyjemne z tą maską i w taki oto sposób zużyję jej resztę :)
Czeka w kolejce do testowania :)
OdpowiedzUsuńJą nie lubię zapachu bananów więc nawet do niej nie podchodzę, a skoro tworzy straczki to już tym bardziej nie ;) a która wersja tak źle skutkowala? Latte czy Milk?
OdpowiedzUsuńSerical Al Latte, który potocznie zwie się kallosem, dokładniej ten http://chemikamiszczka.blogspot.com/2014/01/kallos-crema-al-latte-sodko-pachnace.html :)
UsuńU mnie też średnio się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMuszę ją w końcu wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJa ją uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńMiałam już cztery rożne Kallosy ale ani jeden jeszcze się u mnie nie sprawdził...
OdpowiedzUsuńo, to widać, że masz wybredne włosy;)
UsuńNigdy nie miałam tej wersji nie kusi mnie :)
OdpowiedzUsuńja też nie byłam zbytnio skuszona tym kallosem, ale go dostałam więc już nie wypadało mi odmówić i go oddać :D
UsuńJa się raczej nie skuszę chociażby ze względu na pojemność. Nie wiem kiedy bym ją zużyła.
OdpowiedzUsuńnajlepiej to na dwie-trzy osoby brać takie opakowanie jak ma być tylko do włosów, choć jak się nie sprawdzi to i tak zużywanie będzie się ciągnęło bez końca :<
UsuńKallosow nie powinno sie nakładać przy nasadzie i na skalp bo zawierają silikony i pewnie stąd to obciążenie :) Ja mam Keratin i Omege juz dlugo i jestem bardzo zadowolona, a niedawno kupilam Aloe i Blueberry i na razie są super ;)
OdpowiedzUsuńtak, tak, ale jak smaruję włosy to później je zawijam w koka i tak czy siak mają styczność ze skalpem, a z tą maską muszę nosić je luzem :)
UsuńMiałam ją, pachnie świetnie ale z czasem miałam dosyć tego zapachu. Efekty na włosach nawet fajne, te maski nigdy się nie kończą teraz męczę kolejną Mleczną..
OdpowiedzUsuńMa wysoko oliwę z oliwek, więc na pewno się na nią nie kuszę, bo z oliwą się nie lubimy ;/ ;))
OdpowiedzUsuńTo ciekawe, bo ja jej po zmyciu w ogóle nie czuję na włosach. A spisuje się całkiem dobrze u mnie :).
OdpowiedzUsuńSłyszałam różne opinie na temat tej maski, ale nikt jej jakoś w niebogłosy nie zachwalał, więc z pewnością jeśli będę chciała kupić sb jakąś maskę z Kallosa to sięgne raczej po keratynową, a nie tą. Jak na razie mam jeszcze arganowej, której zużyć nie mogę, a na moich włosach jakoś cudownego efektu nie daję.
OdpowiedzUsuńkeratynowa jest świetna, tylko mi osobiście zapach średnio leżał, ale jak bede w poznaniu to sobie kupie jej małe opakowanie, bo niestety u mnie w mieście są same litrówki :/ arganowej nie miałam, ale chętnie spróbowałabym ją, choć też wolałabym małe opakowanie niż z litrem w razie niewypału się męczyć :)
UsuńSama testuje kilka kallosów i kurcze..są przeciętne! KERATIN kupił jako pierwszą maskę i zdecydowanie jest najlepsza. Bananowej nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńtak, tak, keratin jest superowa, tylko trochę zapach ma dziwny, ale bardzo się z nią polubiłam ;)
UsuńU mnie zdecydowanie sie nie sprawdzila ;)
OdpowiedzUsuń